We wtorkowych Archigadkach miałam przyjemność porozmawiać z Karoliną Zagrodzką, którą mieliście okazję poznać podczas wspólnie przeprowadzonego webinaru na temat projektowania kuchni. Moja gościnią jest także autorką kursu na platformie Architekt PRO dotyczącego projektowania zabudowy kuchennej. Osoby obserwujące mój profil na Instagramie, mogą kojarzyć Karolinę przede wszystkim z House Loves, gdzie pokazuje realizowane w swojej pracowni projekty w tzw. stylu amerykańskim. Karolina nie tylko prowadzi autorską pracownię projektową w Szczecinie, ale również we wrześniu ubiegłego roku zdecydowała się na otwarcie własnej pracowni stolarskiej.
Wspomniany kurs autorstwa Karoliny, jak i mój dotyczący kosztorysowania, znów są dostępne w sprzedaży, więc jeśli chcecie zdobyć przydatną wiedzę na niniejsze tematy, to zapraszam do zapoznania się z ofertą sklepu na platformie Architekt PRO.
Iza: Karolino, zanim jednak poruszę temat stolarni, porozmawiajmy najpierw o głównej części twojego biznesu, czyli o pracowni projektowej. Chciałabym zapytać o waszych klientów, o to z jakimi tematami się do was zwracają w kontekście mebli na wymiar tj. zabudowy kuchennej, szaf wnękowych oraz mebli łazienkowych. Czy waszym standardowym działaniem jest projektowanie wszystkich mebli na wymiar czy może zdarza się wam korzystać z tzw. „gotowców” dostępnych od ręki w sklepach meblowych? Ciekawa jestem, jaki w waszych projektach jest udział mebli na wymiar w stosunku do gotowych mebli, „od ręki” dostępnych w sklepie?
Karolina: Przede wszystkim każdy klient chce mieć meble na wymiar. Klienci przychodzący do projektanta oczekują, że zwracają się do niego właśnie między innymi po to, aby zaprojektować meble na wymiar. Prawda jest również taka, iż wielu klientów nie posiada budżetu przygotowanego na to, żeby wykonać meble na wymiar. W dzisiejszych czasach, po pandemii, cena mebli na wymiar wzrosła o co najmniej 50, jak nie 100%, w stosunku do roku poprzedniego. Doskonale pamiętam, jak kiedyś byliśmy w stanie wykonać średnich rozmiarów zabudowę kuchenną w klasycznej stylistyce i stolarze wyceniali ją na prawie takie same kwoty w stosunku do gotowych mebli kuchennych oferowanych przez sklepy sieciowe, być może z maksymalną różnicą 15 do 25% więcej. Natomiast obecnie, jest to na pewno minimum dwukrotnie więcej.
A więc wracając do pytania, wszystko zależy od budżetu, w związku z czym nie każdy klient jest obsługiwany w taki sposób, że projektujemy dla niego wszystkie meble na wymiar, ale na pewno zawsze coś się zdarza. Zazwyczaj jest to szafa zlokalizowana w jakiejś wnęce, aby maksymalnie wykorzystać jej potencjał bądź indywidualnie zaprojektowany styl frontu. Moim zdaniem, szafa wykonana przez stolarza jest najtańszą opcją, ponieważ zawiera reling, drążek i półkę oraz obudowę. Jeśli wykonamy ją z tańszych materiałów typu laminat to ostateczna jej cena wychodzi całkiem korzystnie w stosunku do gotowych szaf oferowanych przez sklepy meblowe.
Zupełnie odwrotnie jest w kwestii kuchni, gdzie cena wzrasta zwłaszcza poprzez zastosowanie dużej ilości szuflad i szafek. Dlatego zazwyczaj jest tak, że szafa wnękowa w której chcielibyśmy wykorzystać przestrzeń co do centymetra jest wykonywana przez stolarza, a z kuchniami jest różnie, w zależności od indywidualnej decyzji klientów. Najczęściej jednak decydują się oni na wykonanie przez stolarza zabudowy na wymiar w całym domu, ponieważ zależy im na indywidualnym projekcie.
I: W takim razie, jeśli zwracają się do was klienci z zapytaniem o indywidualny projekt to jakie są trzy główne założenia lub potrzeby które komunikują?
K: Jeśli chodzi o kuchnie, to przede wszystkim klienci życzą sobie mieć dużą ilość szuflad. Nawet jeśli szafka posiada funkcję spiżarni, bez względu na to, czy jest wysoka czy wąska to również staram się zaprojektować ją w podobny do szuflad sposób, a mianowicie proponuję klientom półki z prowadnicami, które świetnie sprawdzają się jako przestrzeń do przechowywania. Drugim założeniem klientów jest chęć maksymalnego wykorzystania przestrzeni którą dysponują, zwłaszcza w mniejszych mieszkaniach. Z tego powodu oczekują, że zwracając się do nas, to my zaprojektujemy zabudowę wykorzystując przestrzeń co do centymetra, co staramy się oczywiście realizować. Trzecim marzeniem klientów, a właściwie pragnieniem numer jeden są wyspy kuchenne.
I: Zgadza się, bardzo często klienci zwracają się do projektanta ze stosunkowo niewielkim pomieszczeniem kuchennym albo salonem z aneksem i oczekują zaprojektowania w nim wyspy. Ponadto, chcieliby obowiązkowo zmieścić duży, rozkładany stół na spotkania rodzinne oraz narożnik z funkcją spania. To zdecydowanie duże wymagania co do pomieszczenia, które często ma około 20 metrów kwadratowych.
K: Zdecydowanie. Sporym wyzwaniem są właśnie wspomniane przez Ciebie rozkładane stoły i narożne sofy z funkcją spania, które praktycznie zawsze pojawiają się w oczekiwaniach klientów. Marzą oni zazwyczaj, aby na co dzień czteroosobowe stoły, okazyjnie zmieściły nawet 25 osób, co oczywiście nie jest możliwe. Osobiście jestem przeciwnikiem sof z funkcją spania, ponieważ są one twarde i niewygodne do siedzenia na co dzień, także staram się ich odwieść od tego wyboru. Zazwyczaj inwestorzy chcą z tej funkcji korzystać okazyjnie, w przypadku przyjmowania gości. Zupełnie inną sytuacją jest, gdy tę sofę chcą użytkować codziennie ponieważ, jak to bywa czasem na niewielkim metrażu, salon zamienia się w sypialnię. Ale w przypadku, gdy z funkcji spania będą korzystać goście odwiedzający ich raz w roku, jestem całkowicie przeciwna takiemu wyposażeniu.
I: Prawda, w przypadku takich „zachcianek”, warto uświadomić klientów poprzez zadanie im pytania, jak często będą z tej funkcji korzystać. Wtedy to okazuje się, że nie chcą już organizować dużych spotkań rodzinnych w domu, bo przecież można wynająć dla całej rodziny stolik w restauracji. Definitywnie fiksujemy się na jakieś rozwiązanie, bo taki jest obecnie trend w wyposażaniu wnętrz.
K: Zwłaszcza że wielu klientów, traktuje swój nowy dom bądź mieszkanie jako ten wymarzony i jedyny do końca życia, dlatego chce wyposażyć go na wszystkie możliwe w życiu sytuacje, nawet te które dotychczas nie miały miejsca.
I: Wracając jednak do tematu kuchni, to faktycznie wyspa pojawia się na pierwszym miejscu. Czasem te oczekiwania są niezwykle wygórowane w stosunku do powierzchni pomieszczenia, jakim klienci dysponują. W niewielkim aneksie kuchennym pragną pomieścić dysproporcjonalną do metrażu ilość funkcji. Ponadto, inwestorzy często przesyłają nam inspiracje z Pinteresta w postaci sprytnych rozwiązań np. szuflad na noże, dedykowanych miejsc na pozostałe akcesoria kuchenne bądź warzywa.
K: Tak, dostaję od klientów propozycje takich rozwiązań, zwłaszcza z szufladą na noże. Niestety często zajmują one nieadekwatną do pełnionej funkcji powierzchnię. W przypadku niewielkiej kuchni, zamiast robienia wieszaczka na ścierkę w 20 centymetrowym cargo, wolę zrobić półki i pomieścić wszystkie oliwy, oleje czy może nawet przyprawy, a ściereczkę powiesić po prostu gdzieś z boku. Wniosek jest taki, że w małych, naprawdę małych kuchniach trzeba być ostrożnym, aby stosując takie pozornie sprytne rozwiązania, nie zrobić sobie w rzeczywistości krzywdy. Co jeszcze bardzo często się zdarza to pragnienie posiadania lodówki Side by Side.
I: To prawda, lodówki Side by Side generalnie są must have każdego projektu. Wiesz może na czym polega ten fenomen?
K: Muszę przyznać że jestem w stanie go zrozumieć, ponieważ coraz więcej przetrzymujemy w lodówkach, a te typu Side by Side posiadają różne strefy chłodzenia. Obecnie lodówka częściowo pełni funkcję pewnego rodzaju spiżarni, stąd pragnienie aby pomieściła jak najwięcej. Problem pojawia się w kontekście wymiarów tego typu urządzenia a niewielkiego metrażu kuchni. Lodówki Side by Side są nie tylko szerokie, ale także bardzo głębokie, dlatego w projektach małych kuchni trzeba się nieźle nagimnastykować, aby albo ją zgrabnie wyeksponować albo sprawnie ukryć.
I: Doskonale pamiętam, że w swoim kursie dotyczącym projektowania kuchni mówiłaś o tym, jak prawidłowo umieścić lodówkę Side by Side w projekcie, tak by wyglądało to estetycznie. Wspominałaś w tym temacie sporo, biorąc za przykład swoją kuchnię, gdzie chciałaś wtopić wizualnie lodówkę tego typu, tak aby nie sprawiała ona wrażenia masywnej bryły. Musimy jednak pamiętać, że do takich działań potrzebna jest kuchnia o większym metrażu, najlepiej w domu jednorodzinnym, dzięki czemu lodówka Side by Side nie przytłacza całego wnętrza.
K: Dokładnie. Faktycznie, w kursie dość szczegółowo omówiłam nie tylko zaprojektowanie w zabudowie lodówki Side by Side. Każdemu ze sprzętów AGD poświęciłam osobną lekcje, jednak o lodówkach mówiłam chyba najdłużej, bo jest to bardzo trudny element do umieszczenia w projektowanej zabudowie.
I: To może nie będziemy teraz zdradzać jak zabudować lodówkę. Wszystkie zainteresowane osoby odeślijmy do naszego kursu, tymczasem zastanówmy się nad kolejnym marzeniem klientów. Dotychczas rozmawiałyśmy o wyspach i o lodówkach Side by Side. Trzecią rzeczą, która przychodzi mi do głowy są wszystkie sprytne i funkcjonalne rozwiązania z dziedziny wyposażenia i organizacji stref do przechowywania, czyli mówiąc inaczej wszystkie wkłady, półki, cargo oraz organizery do szafek kuchennych, garderoby bądź łazienki. Każdy z nas chciałby mieć tak pięknie zorganizowaną przestrzeń, jednak należy pamiętać że jeśli zbierzemy te wszystkie systemy razem i podsumujemy związane z nimi wydatki, okaże się że jest to naprawdę spora inwestycja.
K: Zgadza się. Kosztowne są zwłaszcza systemy cargo.
I: Dlatego ostatecznie, gdy musimy się zmierzyć z budżetem którym dysponujemy na kuchnię, a jednocześnie chcemy zrealizować wszystkie marzenia klientów, okazuje się, że nie dość, że podrożały wszystkie materiały meblarskie to jeszcze doliczając do tego dodatkowe systemy organizowania przestrzeni to cena zabudowy kuchennej wzrasta nam niemal dwukrotnie.
Kończąc temat cen kuchni oraz mebli na wymiar, chciałabym zapytać Cię o Twoją nową przygodę, jaką jest pracownia stolarska, którą zaczęłaś prowadzić od września ubiegłego roku. Skąd pojawił się pomysł, żeby poza biurem projektowym prowadzić również pracownię stolarską?
K: Muszę przyznać, że pomysł ten miałam w głowie już od dawna. Od wielu lat, projektując kuchnię, cały czas współpracowaliśmy ze stolarzami i zawsze natrafialiśmy na jakiś problem, przede wszystkim w kontekście obsługi klienta. Początkowo pracowaliśmy z różnymi stolarzami i bardzo szybko znaleźliśmy tych, którzy jakościowo spełniali nasze kryteria. Nasze projekty są skomplikowane, co przekłada się również na wyższą cenę ich realizacji, ale właśnie taka jest ich idea: mają być szczegółowe i bogate w detale. Niestety z każdym kolejnym stolarzem, wciąż mieliśmy problem, zwłaszcza pod kątem terminowości oraz słowności i zaufania klienta. Nie tylko chodzi o jakość wykonania, lecz również o to, aby pojawić się na budowie bądź skończyć realizację projektu, a nie przedłużać to na wiele miesięcy, co nas po prostu męczyło. Było to także problemem dla klientów, aczkolwiek oni przeżywali to raz, natomiast ja współpracując ze stolarzami, miałam do czynienia ciągle z podobnymi sytuacjami, co mnie zwyczajnie denerwowało i było stratą mojego czasu. Niejako miało to także wpływ na moją wiarygodność i wizerunek.
Dlatego założyć własną stolarnię jest przede wszystkim trudno. Po pierwsze, trzeba mieć stolarzy, a także kierownika stolarni. Pomimo tego, że nie był to najlepszy czas na rozpoczynanie takiej działalności ze względu na trwającą pandemię i już dającą się we znaki podwyżkę cen materiałów meblowych, braki w dostępności konkretnego wyposażenia oraz mniejsze zainteresowanie klientów, zdecydowaliśmy się spróbować. Na razie są to nasze początki, ponieważ zaczęliśmy działać właściwie od października, ale mam nadzieję że był to dobry pomysł i inwestycja, rozwiązująca wiele naszych dotychczasowych problemów.
I: Czy w takim razie wszystkie obecnie realizowane przez Ciebie projekty są wykonywane przez twoją stolarnię, czy mimo wszystko zlecasz coś jeszcze zewnętrznym wykonawcom?
K: Przede wszystkim najtrudniejszą kwestią było podjęcie decyzji o rozpoczęciu takiej działalności, a także znalezienie wykonawców. Stolarzy, którym mogłabym zaufać i którzy rozumieją nie tylko rysunki, lecz także „filozofię” tworzenia zabudowy. Z tego powodu znalezienie odpowiednich stolarzy zajęło mi około dwa lata. Są oni nie tylko tzw. „składaczami mebli”, ale także skończyli w tym kierunku studia i szkoły zawodowe.
Cały czas walczę także o to, aby znaleźć klientów, którzy zrozumieją, dlaczego zabudowy te są w taki sposób wyceniane. Nasze projekty są bardzo szczegółowe, bogate w detale inspirowane stylem amerykańskim, z których w zwyczajnych, prostszych zabudowach się rezygnuje, ponieważ zawyżają one cenę projektu. Wszystkie listewki czy nietypowe kolory korpusów sprawiają, że wykonanie takiej zabudowy trwa dwukrotnie bądź nawet trzykrotnie dłużej niż standardowo. Z tego powodu wyznacznikiem ceny tej zabudowy nie jest ilość użytego materiału, lecz czasu poświęconego na jej wykonanie. Dlatego martwię się, żeby mieć klientów, którzy nie tylko chcą (jak każdy) mieć zabudowę rodem z Pinteresta, lecz także zapłacą za ten wysoki standard. Nie chciałabym robić zabudów, które polegają wyłącznie na składaniu mebli.
I: Czyli chcesz powiedzieć, że wasza stolarnia będzie specjalizować się w meblach premium i ich właśnie powinien oczekiwać wasz klient docelowy?
K: Będziemy robić to co klient sobie życzy, ale jeśli sobie życzy, żeby było projektowane tak jak w House Loves, to na pewno będzie to wyższy standard.
I: A czy można się do was zgłosić z własnym pomysłem, projektem na realizację mebli?
K: Tak, zdecydowanie. Stolarnia a biuro projektowe House Loves to zupełnie dwie odrębne rzeczy. Dzięki temu, że mam tam kierownika, to czasem nawet dokładnie nie wiem co jest wykonywane tam w danym momencie. Oczywiście realizowane są projekty głównie dla naszych inwestorów, ale bardzo często pojawiają się także klienci z zewnątrz. Doskonałym przykładem może być projekt szafy dla Sandry z Exploring Interiors, która została zaprojektowana przez nią, a dopracowana i wykonana wyłącznie przez zespół z naszej stolarni, ja nie miałam z tym nic wspólnego.
I: Jak bardzo szczegółowe są projekty w House Loves? Rozrysowujecie każdy detal czy jeśli chodzi o warsztat, to dajecie „wolną rękę” stolarzom?
K: W House Loves nasze projekty są bardzo szczegółowe. Co prawda nie wybieramy śrubek, ale decydujemy o wszystkim co znajduje zewnątrz i wewnątrz: frontach, ramkach, rodzaju płyt w korpusach, rodzaju szuflad bądź systemach cargo. Szczegółowo wskazujemy, jaki ma to być system i z jakiej firmy pochodzić. Mocno wchodzimy w projekt, opisujemy czy dana półka ma być szklana czy dębowa, jakie jest jej wykończenie, wybarwienie bądź wybłyszczenie. Określamy to bardzo precyzyjnie, a stolarzowi niemalże pozostaje wyłącznie przerysować projekt zgodnie z rzeczywistymi wymiarami.
I: I zrobić własny pomiar, tak aby te wymiary się zgadzały. Jeśli chcielibyście się dowiedzieć bardziej szczegółowo, jak wyglądają projekty House Loves to ponownie odsyłam was do kursu, gdzie Karolina poświęciła temu tematowi niemalże cały moduł.
Mam takie przewrotne pytanie: czy nie uważasz, że takie bardzo szczegółowe projektowanie zwalnia z części obowiązków stolarza? Bo oczywiście, zgadzam się, że naszym zadaniem jest zaprojektować i przekazać w projekcie całą wizję i pomysł. Po to zatrudnia się przecież projektanta czy architekta, aby stolarz nie musiał myśleć nad projektem tylko go zrealizował. Współpracując z różnymi stolarzami, mam takie wrażenie, że bez względu na to jak bardzo dopracuję projekt, ile energii i serca włożę we współpracę z klientem, to jeśli na sam koniec, polecany przeze mnie stolarz coś zawali, to pozostawię złe wrażenie. Jeśli rozrysowaliśmy ten projekt szczegółowo, to w takiej sytuacji możemy powiedzieć, że miało zostać wykonane tak jak było zawarte w projekcie (a nie zostało), jednakże równocześnie cała odpowiedzialność za tę realizację jest po naszej stronie.
K: Osobiście staram się ująć w projekcie wszystko to na czym mi zależy, często pomijając różne szczegóły. Nie wybieram konkretnych śrubek bądź zawiasów. Za to nie wyobrażam sobie, żeby nie zaprojektować koloru korpusu czy szuflady wewnątrz w kontekście do jej wyglądu zewnętrznego. Zawsze starałam się wybierać takich stolarzy, którzy wiedzieli że za każdym razem w projekcie jest coś innego, a nie takich którzy zawsze wykonują realizacje według określonych schematów, np. białe wnętrze zabudowy, tej samej wysokości cokół, ta sama wysokość korpusu. Na szczęście wydaje mi się że coraz więcej stolarzy staje się w pewnym zakresie projektantami, bo przychodzą do nich również klienci bez projektu i mam wrażenie że rozumieją że powinni korzystać z wszystkich dostępnych materiałów oraz rozwiązań, a nie wybierać sobie jeden, ulubiony. Oczywiście wielu stolarzy nie chce wykonywać zabudowy bez projektu. Z jednej strony ułatwiają sobie pracę, a z drugiej strony minimalizują ryzyko błędów, ponieważ ktoś za nich wcześniej przemyśli ten projekt. Ostatecznie kończy się to na tym, że ja projektuję wizualną część mebli i wszystkie funkcje, ergonomię, ewentualne kolizje w użytkowaniu, a on projektuje technologię wykonania.
I: To prawda. Z doświadczenia wiem, że jest to najlepsza forma współpracy. W moim biurze, jeśli realizujemy z naszymi klientami nadzór nad projektem to zawsze organizujemy wspólne spotkanie ze stolarzem. Dzięki czemu wszystko to co wymyśliłyśmy na etapie projektowym, możemy omówić ze stolarzem, a on biorąc pod uwagę swoje doświadczenie może zgłosić ewentualne wątpliwości w wykonawstwie bądź użytkowaniu. Spotkałam niestety też takiego stolarza, który przekonywał mnie, iż nie wykona pasa roboczego pomiędzy blatem a szafkami o dowolnym wymiarze, ponieważ on wykonuje go tylko i wyłącznie w jednej wysokości “standardowej”. Tymczasem z mojego doświadczenia wynika, że standardem jest dopasowanie tego wymiaru do użytkownika kuchni, tak aby wygodnie mógł z niej korzystać.
Z tego właśnie powodu doskonale rozumiem, że czasem trzeba wyczulić osoby z którymi współpracujemy na to, że projekt mebli na wymiar jest projektem na wymiar po to, aby został dopasowany do indywidualnych potrzeb i „zachcianek” klientów.
K: Zgadzam się. Dlatego staram się współpracować wyłącznie z takimi stolarzami, którzy rozumieją, że jak w projekcie wpisany jest konkretny wymiar, to nie znalazł się on tam przypadkowo. Projekt jest po to, aby każdy centymetr czy milimetr zgadzał się nie tylko na rysunku technicznym, ale przede wszystkim podczas jego realizacji.
W ogóle uważam, że każdy projekt jest inny, bo każdy klient jest inny. W House Loves projektujemy przeróżne style wnętrz. Od bardzo minimalistycznych, przez skandynawskie aż po naprawdę uproszczone. Bardzo często zdarza się nam projektować zabudowy z IKEI. Sporo naszych klientów trafia do nas, ponieważ chcą projektu w stylu amerykańskim. Jednak wydaje mi się, że to nie od nas zależy jaką zaprojektujemy dla klienta kuchnię. Tylko od tego, jakiego stylu on wymaga. Jeżeli ja projektuję pod dany przez klienta styl, i ten styl nakazuje mi zaprojektować konkretne meble czyli np. uproszczone fronty bądź odwrotnie, to wtedy ja to projektuje. Projektuję pod klienta. Ponadto nie wykonam tak zaawansowanego projektu, jeżeli nie będę widziała, że dysponuje on odpowiednimi do jego realizacji funduszami. Oczywiście, może wymagać że chciałby konkretny styl, ale w takiej sytuacji od razu uprzedzam go, że takie rozwiązania nie mieszczą się w jego budżecie, i zamiast tego mogę zaprojektować kuchnię na bazie modułów z IKEI, w taki sposób, że osiągnie podobny efekt wizualny o wiele niższym kosztem. Uważam że takie jest moje zadanie jako projektanta.
I: Mam do Ciebie jeszcze jedno pytanie, trochę związane z przyszłością. Czy masz jakieś podejrzenia w kierunku jakiej stylistyki będą szły trendy związane z zabudową meblową, np. kuchenną? Czy widzisz coś na horyzoncie, co niedługo może być niezwykle popularne? W jakim kierunku, według Ciebie, idzie projektowanie mebli na wymiar?
K: Bardzo trudne pytanie. Mogłabym powiedzieć, że w tym roku będą królować obłości, półwałki, kolorowe kuchnie i tak dalej. Ale uważam to za wróżenie z fusów, ponieważ jak zapytasz stolarza z jakiego materiału najwięcej projektuje albo co najczęściej klienci chcą mieć, to oni chcą przeróżne rzeczy. Sądzę, że trendem jest to, iż inwestorzy zaczynają uświadamiać sobie, że mają wybór i zastanawiają się co tak naprawdę im się podoba. Posiadają coraz więcej możliwości zobaczenia różnych kolorów, bo mam wrażenie, że właśnie jednym z trendów jest mieszanie kolorów. Oczywiście nie kontrastowe, lecz takie łagodne, odejście od schematu kuchni w jednym kolorze, także mieszanie materiałów z jakich wykonana jest zabudowa. Moim zdaniem trend jest na to, żeby myśleć o tym czego się chce.
I: Mam nadzieję, że trend na odwagę, eksperymentowanie i kreatywność faktycznie przełoży się na nasze i wasze projekty oraz że będziemy mieć coraz więcej klientów, którzy będą z odwagą sięgać po te nietypowe rozwiązania.
K: Ja też sobie życzę, żeby klienci byli odważni. U nas ostatnio była fioletowa kuchnia, także jestem bardzo ciekawa.
I: Karolina, życzę Ci w takim razie samych odważnych klientów i żebyś dalej rozwijała swoją pracownię. Będziemy obserwować z ogromną ciekawością projekty, które realizujecie. Dziękuję Ci bardzo za rozmowę. Była niezwykle ciekawa. Miło posłuchać o doświadczeniach innych osób. Okazuje się, iż są one tak spójne z naszymi, że wszyscy “jedziemy na tym samym wózku”. Fajnie usłyszeć opowieść odważnej kobiety, która zdecydowała się na ryzykowny ruch w tych czasach, otwierając własną pracownię stolarską. Dlatego tym bardziej dopinguje i trzymam kciuki, żeby się to rozwijało, ale znając Ciebie i Twoje podejście, to w ogóle nie zakładam, żeby było inaczej. Także dzięki raz jeszcze za rozmowę.
K: Pozdrawiam i dziękuję. Do usłyszenia.
Jeśli kogoś z was interesuje jak zaprojektować poprawnie zabudowę kuchenną, na co zwrócić uwagę, to zapraszam do zapoznania się z ofertą kursu „Jak zaprojektować kuchnię” autorstwa Karoliny, którego sprzedaż ruszyła we wtorek na platformie Architekt PRO. Zawarta w nim wiedza jest niezwykle cenna, nie tylko dla osób które startują w naszej branży, lecz także dla „starych wyjadaczy”.