58 min

#Archigadki 27: Od pracy w domu po własną pracownię projektową. Wady i zalety ciągłego rozwoju firmy.

Tego dowiesz się z dzisiejszego odcinka #Archigadek:

  • jak wyglądały początki mojej działalności i pracy z domu?
  • kiedy zdecydowałam o zatrudnieniu pierwszego pracownika?
  • dlaczego uznałam, że home office nie jest dla mnie?
  • jak obniżyłam koszty wynajęcia biura?
  • dlaczego zdecydowałam się kupić lokal na biuro?
  • dlaczego popracowałyśmy w nim zaledwie trzy tygodnie?
  • ile osób pracuje aktualnie w Prostym Planie i jakie mam plany na przyszłość?

W tym odcinku mówiłam o:

Pracownia Prosty Plan – strona pracowni

Pakiet Startowy – Sklep

Grupa Architekt PRO – Architekt PRO – zaprojektuj swój sukces! Grupa rozwoju i wsparcia dla profesjonalistów.

#Archigadki do czytania

Dzisiaj będziemy rozmawiać o początkach, a w zasadzie o drodze, którą przeszłam od pracy w domu do posiadania własnej pracowni projektowej, zatrudniania zespołu osób. To jest droga, która zajęła mi wiele lat, więc to też się nie dzieje w jeden wieczór, czy nawet w jeden rok, tylko do tego wszystkiego trzeba dochodzić, bardzo często latami. Oczywiście są takie osoby, które od razu wskakują na głęboką wodę i pierwsze co robią, to zatrudniają pracowników, wynajmują biuro, pozyskują klientów, mają możliwość pozyskania dużej ilości klientów, ale nie zawsze tak jest, więc żeby była jasność, taka jakby najbardziej popularna droga, albo taka najbardziej oczywista, to jest taka, że otwieramy własną działalność gospodarczą, przez pewien czas pracujemy solo, jesteśmy dla siebie sterem, żaglem i okrętem, generalnie jesteśmy wszystkim w naszej firmie i musimy sobie radzić ze wszystkimi zadaniami, a dopiero z czasem pojawia się jakaś taka potrzeba zatrudnienia pierwszej osoby, może właśnie wyjścia z domu, wynajęcia jakiegoś biura, coworking, a po pewnym czasie, kiedy już nasza sytuacja finansowa w firmie jest na tyle stabilna, że możemy sobie pozwolić na zakup własnego lokalu, własnego biura i zatrudnić kolejne osoby, to już jest bardziej zaawansowany etap, do którego po pierwsze, nie wszyscy chcą dojść, bo też będę mówiła o tym, że posiadanie własnego biura projektowego, to nie jest must have każdej osoby, która projektuje wnętrza, to jest po prostu świadoma decyzja przedsiębiorcy i świadoma decyzja właściciela firmy, w którym kierunku tą swoją firmę chce rozwijać.

Czytaj dalej

 I to nie jest tak, że każda osoba musi posiadać własne biuro projektowe, bo znam mnóstwo moich koleżanek architektek, i to nie są początkujące osoby, tylko z wieloletnim stażem, ponad dziesięcioletnim, które świadomie podjęły decyzję, że nie chcą posiadać dużej firmy, nie chcą zatrudniać pracowników, nie chcą pracować z biura, tylko jest im dobrze tak jak jest, mają swoje zlecenia, mają swoich klientów, mają spokój, bo mają taką sytuację finansową, że po prostu mogą sobie na to pozwolić, albo mają taki charakter, taki tryb życia, że bardziej cenią swój święty spokój, niż rozwijanie swojej pracowni projektowej. I ja to bardzo szanuję, mimo tego, że moja droga jest inna, ja wybrałam inny sposób rozwoju, to bardzo szanuję ludzi, którzy są świadomi tego, czego potrzebują i co będzie dla nich najlepsze, co sprawia im największą radość. Ostatnio przeczytałam taki slogan, taki cytat, złotą myśl, która mówiła o tym, że: „jeśli otwiera się drzwi dla ambicji, to zamyka się drzwi do spokoju”. I coś w tym jest, że im bardziej przemy do przodu, im bardziej gdzieś ta nasza ambicja i chęć zdobywania kolejnych kroków, kolejnych gór, kolejnych szczytów nam doskwiera i chcemy po prostu pędzić i się rozwijać, to tego wolnego czasu i świętego spokoju mamy po prostu mniej, ale jest to cena, którą się płaci za rozwój pracowni, za rozwój siebie jako osoby, bo to dotyczy absolutnie każdego aspektu życia, nie tylko zawodowego, ale również takiego samorozwoju, samoświadomości. Im bardziej jesteśmy świadomi, tym niestety coraz więcej dostrzegamy w otaczającym nas świecie takich pułapek i niefajnych zachowań innych ludzi. Bo jeśli ktoś rozwija się na przykład w tym, żeby być świadomym, czy inne osoby nami manipulują, albo rozwija się w technikach manipulacji, bo go to interesuje, to dostrzega w takich niepozornych sytuacjach, których do tej pory nie wziąłby pod uwagę, że jest na przykład przez panią w sklepie, przez reklamę, przez bliską osobę manipulowany, i taka świadomość czasami bardzo mocno doskwiera. Nie zawsze rozwój pracowni jest celem przedsiębiorcy, dlatego dzisiaj chciałabym Wam powiedzieć o tym, co było moim celem i jaka była moja droga od punktu A do punktu B, w którym teraz jestem. Chciałabym się teraz odnieść do ankiety, którą przeprowadziłam wczoraj na Instagramie, zapytałam Was o to: kto z moich obserwatorów zajmuje się zawodowo projektowaniem, kto sporadycznie, kto dopiero zaczyna, uczy się, pracuje, a kto jest tam po prostu z ciekawości, czyli szuka jakiejś inspiracji wnętrz, albo lubi słuchać o wnętrzach, o tym jak wygląda praca architekta. Takich osób było sporo, ale jednak zdecydowana większość, to osoby, które zawodowo zajmują się projektowaniem wnętrz. Dalej pytałam Was o to, jaka część z Was pracuje z domu, jaka część z Was wynajmuje biuro, kto ma własną pracownię projektową, czyli gdzie spędzacie czas projektując wnętrza, w jakim otoczeniu. I tutaj przytłaczająca większość, to było 78% odpowiedziało, że pracuje z domu. Oczywiście powodów pracy z domu jest wiele, bo też dostawałam takie wiadomości od Was prywatnie, że macie swoją pracownię, wynajmujecie jakieś biuro, albo wynajmowaliście biuro, ale pandemia spowodowała, że zrezygnowaliście z tego najmu, bo i tak siedzieliście w domu na kwarantannie, dla własnego bezpieczeństwa spędzaliście ten czas w domu lub Wasze dzieci przeszły na tryb nauki zdalnej i nie byliście w stanie już wynajmować biura, to było dla Was po prostu nieopłacalne, więc część z Was zrezygnowała z wynajmu biura ze względu na pandemię. Też dostałam wiadomości od części z Was, że część osób miała w planach wynajmowanie biura, albo kupno lokalu, inwestowanie w swój lokal, ale ze względu na pandemię i niestabilną sytuację finansową, część z Was po prostu z tego zrezygnowała, albo odłożyła to w czasie. Bardzo podziwiam osoby, które z własnej decyzji, albo pod wpływem sytuacji życiowej, w której się znajdują, pracują z domu i potrafią te dwie rzeczy ze sobą godzić, łączyć, bo ja też tak pracowałam na początku swojej działalności. I pamiętam, że musiałam wyrobić w sobie bardzo dużą samodyscyplinę, żeby nie wstawiać brudnych rzeczy do zmywarki, nie wstawiać prania, tylko faktycznie usiąść i zacząć pracować. Kolejne pytanie było takie, że pytałam o to: co Was powstrzymuje przed tym, żeby zainwestować we własną pracownię, żeby wynieść się z domu z pracą, wynająć biuro lub kupić lokal pod własną pracownię projektową. Aż 23% z Was odpowiedziało, że nie ma pracowni projektowej, dlatego że pracuje samodzielnie i po prostu nie ma takiej potrzeby, to nie jest potrzebne, wystarczy biurko w domu, jakiś kąt w domu na pracę i tak zorganizowałyście sobie tą Waszą pracę, że wynajęcie biura jest dla Was niepotrzebne. I praktycznie taki sam procent z Was odpowiedziało, że nie wynajmujecie biura albo nie inwestujecie we własny lokal, dlatego że macie aktualnie brak stałych zleceń, czyli tutaj trochę jest to związane z tą sytuacją finansową, bo brak stałych zleceń przekłada się na brak ciągłości finansowej. I czwarte pytanie, które Wam zadałam, to zapytałam: czy posiadanie własnej pracowni podnosi renomę firmy, jej prestiż, poprawia wizerunek wśród klientów tej pracowni. I tutaj aż 78% z Was odpowiedziało, że zdecydowanie tak lub raczej tak, więc tutaj to były takie odpowiedzi, że macie świadomość, że własna pracownia, własny lokal podnosi renomę tej firmy, podnosi prestiż, a co za tym idzie, obliguje do tego, żeby podnieść nieco ceny tego projektu.

Żeby nakreślić Wam taką oś czasu moich początków i całego tego procesu wieloletniego dochodzenia do tego punktu, w którym jestem teraz, to ja zaczynałam swoją przygodę z własną pracownią projektową, bo z projektowaniem, to o wiele lat wcześniej, ale z własnym biznesem w 2016 roku, to był dokładnie 2 listopad, zgodnie z wpisem do CEIDG rozpoczęłam właśnie własną działalność gospodarczą. Szczęśliwie się zdarzyło tak, że otworzyłam tą działalność gospodarczą i dwa tygodnie później pozyskałam swojego pierwszego klienta. To był dla mnie wyjątkowy projekt, bardzo dobrze mi się z tym klientem pracowało, był to mężczyzna, który urządzał swoje mieszkanie po perturbacjach życiowych. To było mieszkanie, w którym robiliśmy remont, fantastyczny projekt, odważny klient, otwarty na moje propozycje, bardzo świadomy, idealny klient dla osoby, która zaczyna swoją przygodę z prowadzeniem firmy, i to dodało mi ogromnych skrzydeł i wiatru w moje żagle, jako młodego przedsiębiorcy. Ja wtedy pracowałam z domu, w naszym trzypokojowym mieszkaniu stworzyłam sobie gabinecik, to był taki pokój gościnny, miałam tam biurko, była tam sofa i mogłam się tam zamknąć i przejść do swojego miejsca pracy, i tam rozłożyć się z komputerem. I tak sobie przeżyłam rok na takim home office. Musiałam się też utrzymać, musiałam zarobić na te podstawowe koszty, nie było ich dużo, bo był to ZUS, podatek dochodowy, ale taka praca w domu też ma takie ograniczenie, że do wszystkich klientów trzeba po prostu dojechać, czyli trzeba mieć samochód, albo korzystać z komunikacji miejskiej, więc paliwo, koszty eksploatacji tego samochodu, opony, ubezpieczenie, to są takie koszty, o których trzeba pamiętać, nawet jak się pracuje z domu, bo nie ma możliwości zaprosić tego klienta do siebie do mieszkania, przynajmniej ja sobie tego nie wyobrażałam. Ja rozpoczęłam swoją działalność z pewną poduszką finansową, i wszystkie osoby, które są teraz na etapie myślenia o tym, czy chciałyby zacząć projektować i założyć własną działalność, to serdecznie namawiam do tego, że jeśli macie taką możliwość, bo nie zawsze ona jest, ale jeśli macie taką możliwość, to zabezpieczcie się finansowo na kilka miesięcy do przodu, czyli policzcie sobie jakie macie takie minimalne koszty utrzymania, czyli wszystkie koszty, które musicie pokrywać, niezależnie od tego, czy zarobicie, czy nie, bo wymaga tego od Was bank, spółdzielnia, kredyty, ubezpieczenie samochodu, czynsz, prąd, Internet, tego typu rzeczy, czyli coś co jest stałe, i od tego się nie wymigacie. I trzeba to po prostu policzyć, jedzenie, koszty przedszkola, koszty szkoły i zobaczyć, jakie te koszty miesięczne są, i żeby zabezpieczyć się tak finansowo, zanim wystartujecie, żeby mieć na te kilka miesięcy do przodu. Idealnie gdybyście mieli na rok, ale to jest trudne, ale na te pół roku gdybyście mieli taką poduszkę finansową, to żebyście się na tą ewentualność zabezpieczyli, bo to uchroni Was przed podejmowaniem bardzo złych decyzji, w kontekście wybierania klientów na start. Bo wtedy kiedy zaczynamy, nie mamy pieniędzy, nie mamy poduszki finansowej, szybko chcemy zdobyć klientów, to po prostu bierzemy wszystkie zlecenia jakie przypadkiem do nas wpadną, w tym również klientów, którzy źle rokują od samego początku, ale my wiemy, że musimy za ten ZUS zapłacić za miesiąc, więc przyjmujemy to zlecenie, a później się po prostu bardzo męczymy, więc taka poduszka finansowa, pewne zabezpieczenie finansowe jakkolwiek trudne nie byłoby do zdobycia na początek, daje nam ogromny luz psychiczny i taki spokój w poprowadzeniu tych pierwszych kluczowych dla większości przedsiębiorców miesięcy w taki sposób, żeby po pierwsze, nie wypalić się w przyspieszonym tempie, nie rzucić wszystkiego w diabły i nie pojechać w Bieszczady, żeby nie utopić tego ogromnego entuzjazmu, z którym rozpoczynacie i takich entuzjastycznych założeń, żeby tego nie przypalić na osoby, które nie są tego warte, które w pierwszej kolejności powinniście odrzucić. Katarzyna mnie pyta, czy korzystałam z jakichś dotacji na start. Nie korzystałam, próbowałam, nawet byłam w urzędzie, żeby dowiedzieć się, jakiego rodzaju dotacje mi przysługują, ale ponieważ był to koniec roku, to dostałam informację, że większość z tych dotacji, z których mogłabym skorzystać już się wyczerpała, nie ma na to funduszy, zostały te pieniądze rozdysponowane i muszę poczekać na kolejne rozdanie. Pani powiedziała, że mniej więcej za trzy miesiące, na początku roku będą rozpisywane kolejne te dotacje i wtedy będę mogła się o to ubiegać. Żeby dostać taką dotację, trzeba mieć też historię bycia bezrobotnym, czyli zarejestrować się jako bezrobotny, ja wtedy kończyłam swoją pracę na etacie i od razu chciałam przejść na własną działalność, od razu chciałam robić to legalnie, miałam tego pierwszego klienta, miałam zlecenia jakieś tam nadchodzące, wiedziałam jak chcę to poprowadzić, więc chciałam to robić legalnie od samego początku, nie bazować na jakichś umowach o dzieło, czy robić to na czarno, chciałam być fair w stosunku do państwa i oczekiwałam, że państwo mi jakoś w tym pomoże. Niestety nie pomogło, ja na żadną z tych dotacji się nie załapałam, bo nie chciałam czekać trzech miesięcy aż zostanie rozpisana nowa dotacja, składać papiery, udowadniać, tłumaczyć i potem czekać miesiąc, czy dwa na rozpatrzenie i otrzymanie tych pieniędzy. Było mi szkoda czasu, ja chciałam już rozkręcać firmę, już inwestować w nią, miałam tą poduszkę finansową, co muszę jasno podkreślić, więc miałam ten komfort psychiczny, że ja tak bardzo tych pieniędzy nie potrzebowałam. Jeśli macie taką możliwość, warto ubiegać się o tą dotację. Zresztą widzę jak ktoś kupuje na przykład pakiet startowy i te wszystkie narzędzia, które są absolutnym must have na początek, jak ja zaczynałam, to tego nie było na rynku.

Przeczytam Wasze komentarze z Instagrama. 

Home design: „co do dotacji, my wystartowaliśmy dzięki dotacji, ale fakt, jeśli chcemy dotację, najlepiej na początku roku, bo fundusze szybko wychodzą”. „Środków nie ma już w połowie roku”, „tak, trzeba być na bezrobociu, ale warto było poczekać i kupić sobie na przykład Archicad’a”. 

Ja uważam, że nie trzeba wydawać ogromnych pieniędzy na oprogramowanie. Jeśli chodzi o dokumentację techniczną, to można dokumentację robić w pCon’ie. Namawiam do tego, żeby szukać tańszych, ale równie dobrych rozwiązań, bo one są na rynku i nie trzeba iść w takie sztampowe, popularne rozwiązania. 

Home design: „ja przechodząc na działalność musiałem być bezrobotnym, fakt, trwało to jeden tydzień, ale status musiał być, a dotacje dostaliśmy na przełomie wrzesień/październik, więc da się”. 

To też zależy od różnych urzędów, ja składałam w warmińsko-mazurskim, w Olsztynie, w moim rodzinnym mieście i tam Pani mi powiedziała, że w ogóle nie ma opcji, nie ma już pieniędzy w tym roku i raczej nie będzie. 

Paulina: „ja również skorzystałam z dotacji z urzędu pracy, pozwoliło mi to na zakup nowego laptopa, pCon i kilku innych rzeczy. Mi się akurat wszystko fajnie złożyło w czasie, więc czekać nawet na dotację specjalnie nie musiałam”

Krystyna: „wszystko zależy od urzędu i programu, ja nie czekałam, ale załapałam się na projekt, który tego nie wymagał”

Konkluzja jest taka, żeby dowiadywać się w swoim urzędzie, jak wygląda sytuacja, bo są różne programy, są programy unijne, państwowe, więc trzeba zasięgnąć języka, zobaczyć jak to wygląda, jakie macie możliwości, i jeśli jest to na wyciągnięcie ręki, to starajcie się o to. Bo jeśli ktoś Wam daje te pieniądze i możecie dzięki temu zainwestować w rozwój swojej pracowni, w swoją firmę, to nie ma lepszej inwestycji. Inwestowanie we własną firmę, to jest coś, co się potem zwraca po tysiąckroć, jak dobrze to rozegramy, jak mamy plan na to, cel długodystansowy i wiemy po kolei, jak to ma przebiegać, to inwestowanie w swoją firmę jest najlepsze. I tak wyglądał rok mojej działalności, czyli od listopada 2016 roku  do października następnego roku pracowałam z domu. W pewnym momencie zaczęło mi to uwierać, dlatego że czułam, że nie jestem do końca efektywna, ale też postanowiłam w tamtym momencie zatrudnić pierwszą osobę. Po roku działalności to był dla mnie moment, kiedy stwierdziłam, że potrzebuję dodatkowej pary rąk do pracy, dlatego że wtedy już weszłam w nadzory nad realizacjami i wtedy kiedy ja byłam na nadzorach i musiałam załatwiać różne rzeczy związane z zamówieniami, jeżdżeniem na budowy, to wiedziałam, że te prace projektowe po prostu stoją, że ja nie jestem w stanie realizować tego w takim tempie jak do tej pory. Oprócz tego nadal miałam w domu małe dziecko, 2,5-letnie, więc ono też wymagało mojej uwagi, więc ja widziałam, że to moje życie i ten sposób pracy, bardzo mocno opóźnia realizację tych moich projektów. To był taki moment, w którym stwierdziłam, że ja już nie jestem w stanie nic sama włożyć w tą firmę, dołożyć, żeby to funkcjonowało lepiej i to jest ten moment, kiedy powinnam zatrudnić pierwszą osobę. Wiedząc o tym, że będzie ze mną pracowała Monika, wiedziałam też, że nie będę w stanie z nią pracować z mojego domu, bo trochę sobie nie wyobrażałam, że ona będzie o 9 rano do mnie przyjeżdżała i będziemy siedzieć u mnie w kuchni i pracować. Myślę, że to dla niej byłoby mało komfortowe, ja też nie do końca dobrze bym się z tym czuła. Stwierdziłam, że tak dalej być nie może, potrzebuję biura, potrzebuję wyjść z domu z pracą. Wtedy moja przyjaciółka, która była na podobnym etapie swojej działalności zaproponowała, że może byśmy wynajęły wspólnie biuro. Zaczął się proces szukania tego biura, ceny tych biur w Warszawie na tamten moment, znalezienie biura tańszego niż dwa tysiące złotych prawie graniczyło z cudem. Musiałyśmy też znaleźć takie miejsce, które będzie po drodze naszych dwóch domów i tak znalazłyśmy pierwszy lokal, który kosztował nas wtedy chyba 1800 złotych. Podzieliłyśmy się proporcjonalnie do zajmowanej ilości miejsca, czyli ja wtedy miałam zajęte dwa krzesła, dwa biurka, ona miała jedno, więc proporcjonalnie do tego podzieliłyśmy się czynszem, tak żeby było uczciwie, to nie było pół na pół, tylko tak ⅔ do ⅓. Moje koszty to były w granicach 1200 złotych za to biuro, a biuro jak biuro, to nie była żadna rewelacja, to był 35-metrowy pokój, wyłożony szarą wykładziną, białe ściany, miałyśmy trzy biurka, trzy krzesła i regał w okleinie, więc nie było to żadne reprezentacyjne miejsce, w które mogłybyśmy klientów zapraszać. Miałyśmy do dyspozycji, z tymi innymi osobami, które wynajmowały te pokoje, wspólną salę konferencyjną, na którą trzeba było się zapisywać, jak miało się spotkanie z klientem, więc tak to funkcjonowało. Ja w tamtym momencie czułam, że zrobiłam ogromny krok w kierunku rozwoju firmy, i że ta inwestycja będzie popłacała, dlatego że po raz pierwszy miałam możliwość zaproszenia klientów do siebie. Oszczędziłam mnóstwo czasu na dojazdy, spotykanie się z klientami w kawiarniach, w restauracjach, u nich w mieszkaniu, mi to bardzo służyło, więc ja byłam szczęśliwa, z tego względu, że ja zawoziłam rano syna do przedszkola, zamykałam drzwi i jechałam do biura, nic mnie nie rozpraszało, tylko ja byłam w biurze, z moimi koleżankami, miałyśmy fajne flow ze sobą, ale też ta praca szła lepiej, bo ja byłam bardziej na niej skupiona. Ja przyjeżdżałam tam w konkretnym celu, po prostu popracować, więc dla mnie to wyjście z domu, było niezwykle oczyszczające, takie dodające energii. To dało mi takie poczucie, że wszystko idzie w dobrym kierunku, klienci zaczęli do mnie przyjeżdżać na spotkania, więc to też zaoszczędziło mi mnóstwo czasu i pieniędzy, bo nie musiałam jeździć samochodem po całej Warszawie i tracić czasu. A z drugiej strony to podnosiło pewien komfort, prestiż, nie jestem jakąś firmą krzak, tylko klienci mogą do mnie przyjechać, znają mój adres, wiedzą, że się mogą ze mną spotkać. Ja się bardzo cieszyłam, że znalazłam osobę, która ze mną będzie chciała te koszty współdzielić i dzięki temu one były dla mnie bardziej dostępne, pewnie nie byłoby mnie stać na cały czynsz i na wszystkie inne koszta, ale jak już podzieliłyśmy się kosztami, to było zdecydowanie lepsze, firma zaczęła się rozwijać. I tak w wynajmowanym biurze przepracowałyśmy łącznie dwa lata do listopada 2019 roku. Kilka miesięcy wcześniej postanowiłam, że chcę zatrudnić dodatkową osobę i zaczęłam sobie kalkulować, że ten koszt, który wydaję na wynajem tego biura, to jest tak naprawdę rata kredytowa, którą mogłabym opłacać swój własny lokal. I po dwóch latach zaczęłam dojrzewać do momentu, w którym stwierdziłam, że wynajmowanie biura, to już jest nie dla mnie, to jest ten moment na przejście na kolejny etap, czyli własną pracownię projektową. W lipcu 2019 roku kupiłam lokal, w którym aktualnie jesteśmy, podjęłam decyzję o zakupie tego lokalu w 15 minut. Ono było skrojone na nasze potrzeby, na to, czego ja w tamtym momencie potrzebowałam, czyli niewielkiego lokalu z dwoma pokojami, w jednym pokoju wiedziałam, że będziemy chciały pracować, a drugie pomieszczenie ma służyć do spotkań z klientami. Mieszkanie mieści się na parterze, mamy ogródek, jest bezpośrednie wejście z klatki, więc klienci nie muszą błądzić i szukać tego lokalu. My popracowałyśmy w biurze jeszcze do listopada, lokal odebrałam w pierwszym terminie, bo był super przygotowany, nie było żadnych usterek. W grudniu weszli tutaj wykonawcy, dwa miesiące trwało wykończenie tego lokalu, z jakimiś przeróbkami, umeblowaniem, materiałami wykończeniowymi, jeszcze po drodze były święta, więc oni zniknęli mi na trzy tygodnie, pewnie byłoby to szybciej, ale się nie udało. Na koniec lutego 2020 roku przeprowadziłyśmy się do naszego nowego biura. Co było dwa tygodnie później? Przyszedł twardy lockdown i znowu trafiłam na home office. Ja byłam załamana, tutaj stało piękne biuro, wykończone, gotowe do pracy, z którego nie mogłam korzystać, na które wydałam mnóstwo pieniędzy, weszłam w kredyt. To było bardzo frustrujące, ale postanowiłam wziąć głęboki oddech i spojrzeć na to z innej perspektywy, wiedziałam, że to nie może trwać wiecznie, że my do tego biura wrócimy. Starałam skupić się na pozytywach, na tym, że jesteśmy zdrowi, że mamy pieniądze, że jednak większość klientów, pomimo pandemii, została, więc miałam tą płynność finansową, było mnie stać na to, żeby ten lokal przez te kolejne miesiące utrzymać i liczyć na to, że do tego lokalu wrócimy. Ostatecznie do tego biura wróciłyśmy w sierpniu albo we wrześniu, a w listopadzie i w grudniu 2020 roku zatrudniłam dwie dodatkowe osoby, czyli Asię, koordynatorkę projektu i Izę, drugą architektkę. i od tamtej chwili nasz czteroosobowy zespół Prostego Planu funkcjonuje już w tym nowym biurze. Ta droga była wyboista i miała wiele zwrotów akcji, ale chciałam Wam pokazać tą oś czasu, ile to trwało, ile decyzji po drodze musiałam podjąć, i w których momentach zaryzykować i dołożyć wszelkich starań, żeby mieć tych klientów, stałe zlecenia i móc finansować utrzymanie pracowni, bo to są miesięcznie niemałe koszty, ale ponieważ udało mi się tak ułożyć ten biznes i dotrzeć do klientów, na których mi zależy, przekonać ich, że wybór naszej pracowni jest dobrą decyzją, że mamy ciągły, stały przepływ klientów i jesteśmy w stanie zapełnić nasz kalendarz na kilka miesięcy do przodu. To daje mi takie przekonanie, że to ryzyko i te decyzje, które podjęłam po drodze były słuszne i dobre. Bycie ostrożnym nie przysporzy nam tych kolejnych szczytów i bez ryzykowania niestety nie uda się pokonywać tych kolejnych szczebli, rozwijać firmy. Moja droga nie jest jedyną słuszną, natomiast wiem, że jest w części z Was taka potrzeba posiadania własnej pracowni projektowej, zatrudnienia pierwszego pracownika albo zatrudnienia koordynatora projektu, handlowca, czy kogokolwiek innego i cały czas zastanawiacie się, jak ten temat ugryźć. Nie da rady tego zrobić bez ryzyka, każdą decyzję, którą podejmuje się we własnym biznesie, to jest pewne ryzyko. To jak komunikujecie się w mediach społecznościowych, to też jest pewna forma ryzyka, bo też nie wiecie, czy traficie do tych klientów, do których chcecie, a może po drodze nie zrazicie do siebie kogoś innego. Bycie przedsiębiorcą, bycie pracodawcą, bycie szefem jest nieustannym podejmowaniem dosyć ryzykownych decyzji. My możemy sobie na pewnych pułapach to ryzyko obniżyć albo przewidzieć różne konsekwencje, które ta decyzja będzie niosła, ale nie rady przejść przez prowadzenie własnej pracowni nie podejmując ryzykownych decyzji, bo nie ma rozwoju bez inwestowania pieniędzy, swojego czasu, energii. Czasem może się okazać tak, że to zatrudnianie osób też nie wyjdzie za pierwszym razem i współprace, które podejmiecie, trzeba będzie zweryfikować, że ta osoba, z którą współpracujecie może nie do końca jest tą, za kogo się podawała albo jakie miała kompetencje w CV, a jak się okazało, że faktycznie ma, albo gdzieś po drodze straciła zapał do pracy. I trzeba będzie też podejmować trudne decyzje związane ze zwalnianiem takich osób, albo rozwiązywaniem tych umów i podejmowaniem kolejnej próby zatrudnienia kogoś, kto jest idealny na to miejsce, które poszukujecie. Zatrudnianie pracowników też jest pewną formą ryzyka, ale bez zatrudnienia tej pierwszej, drugiej, trzeciej osoby też nie będziecie w stanie pójść dalej. Gdzieś tam jest na górze szklany sufit, którego bez podjęcia tego ryzyka nie da się przejść. Dzisiaj chciałabym Was zostawić z decyzją o tym, czy ten szklany sufit, czy ten limit, do którego w pewnym momencie dojdziecie, czy to jest dla Was OK, czy Wy macie wewnętrzną potrzebę, żeby zrobić ten krok naprzód, żeby skoczyć w tę przepaść, w te nieznane i dołożyć wszelkich starań, żeby to wyszło. Ja zawsze chciałam być w miejscu, w którym jestem teraz, czyli prowadzić pracownię projektową, zatrudniać niewielki zespół ludzi, ale nie mam celu rozwijać tego bardziej, to znaczy, ten nasz niewielki zespół w stu procentach wpisuje się w oczekiwania i moje założenia niewielkiej firmy, która jest nastawiona na relacje z klientami, na poznanie tych klientów, na nawiązanie takich głębszych relacji i ostatecznie doprowadzenie do wykonania projektu, który jest skrojony na ich miarę.

Dołącz do najpopularniejszego newslettera w branży i zaprojektuj swój sukces!

Dołącz do najpopularniejszego newslettera w branży i zaprojektuj swój sukces!

    Nazywam się Iza Gemzała i wspieram architektów oraz projektantów wnętrz w rozwoju ich pracowni.

    Od 2008 roku projektuję wnętrza. Prowadzę własną pracownię „Prosty Plan” oraz grupę „ArchitektPRO. Zaprojektuj swój sukces” na Facebooku. 

    Integruję branżę wnętrzarską, pomagam młodym architektom w początkach działalności, bez ogródek piszę o blaskach i cieniach tego zawodu. Kocham polski dizajn, ludzi z pasją oraz nietypowe i trudne przestrzenie do zaprojektowania. Wierzę, że dzięki wzajemnej motywacji, rozwojowi, stałemu poszukiwaniu i doskonaleniu jesteśmy w stanie tworzyć nie tylko piękne, lecz także funkcjonalne projekty oraz budować nasze biznesy bez niepotrzebnego stresu. Jestem tu po to, aby Ci w tym pomóc :)

    Potrzebujesz więcej inspiracji?

    Dołącz do odbiorców naszego newslettera! Gwarantujemy solidną dawkę wiedzy oraz zaproszenia na darmowe spotkania online z Izą Gemzałą i ekspertami ArchitektPRO!

    .
    Twoje zakupy
    Brak produktów w koszyku!