Podcast do czytania
Cześć. Witam cię w podcascie “Archigadki Rozmowy o wnętrzach”. Ja nazywam się Iza Gemzała i w tym podcaście dzielę się swoją wiedzą na temat projektowania wnętrz i prowadzenia własnej pracowni projektowej. I w dzisiejszym trzecim odcinku tego podcastu postaram się odpowiedzieć na pytanie – kiedy można uznać, że pracownia projektowa odniosła sukces?
W poprzednim odcinku podcastu mówiłam o tym, czy pasja jest wystarczającą motywacją do tego, żeby zacząć na niej zarabiać, żeby przerodzić ją po prostu w pracę. I taki mały spojler dla osób, które jeszcze tego odcinka nie słuchały, to wniosek jest taki, że zdecydowanie łatwiej jest ze swojej pracy zrobić pasję niż z pasji zrobić dobrze zarabiającą pracę. A dlaczego tak jest? To odsyłam do drugiego odcinka podcastu “Archigadki Rozmowy o wnętrzach”.
Dzisiaj chciałabym się zająć kontynuacją trochę tego tematu, a mianowicie sukcesem. Dlaczego sukcesem? Zachęca do tego również tytuł grupy, czy takie zdanie, które pojawiło się pod nazwą Architekt Pro na grupie na Facebooku, a mianowicie „Architekt Pro, zaprojektuj swój sukces”. Na tej grupie staramy się właśnie zaprojektować sukces w prowadzeniu projektów, obsługi klientów, sukces w prowadzeniu własnej pracowni projektowej i jak życie pokazuje nierzadko nie jest to wcale łatwa sprawa. Wynika to z wielu rzeczy. Jedną z nich jest to, że praca projektanta wnętrz, projektantki wnętrz jest niezwykle wymagająca, ociera się tak naprawdę o różnego rodzaju umiejętności i cechy charakteru, które powinien mieć dobrze działający i z sukcesem działający projektant wnętrz i projektantka bez wątpienia jest to wiedza techniczna, wiedza z zakresu prawa budowlanego, znajomość materiałów, rozwiązań, które można zastosować we wnętrzach, ale również ograniczeń, które nas właśnie tutaj we wnętrzach trzymają w ryzach, żeby nie popuścić zanadto wodzy fantazji. Są to umiejętność miękkie takie jak asertywność, umiejętność sprzedaży, umiejętność zaprezentowania swojej oferty, negocjacje czy rozwiązywanie sytuacji konfliktowych i wiele, wiele innych jeszcze czynników, które sprawiają, że można domniemywać albo można przypuszczać, że dana osoba odniesie sukces w tej branży, ale na pewno nie są to jedyne składniki do tego magicznego przepisu, jakim jest odniesienie sukcesu.
Czym więc jest sukces i jak go osiągnąć w projektowaniu wnętrz?
Bez wątpienia to, co uważamy za sukces bierze się z naszego otoczenia, czyli z osób, którymi się otaczamy, rzeczy, mediów społecznościowych, które oglądamy i to oni, one będą miały największy wpływ na to, czym według nas ten sukces będzie. Bo jeśli na co dzień poświęcamy dużo czasu na to, aby spoglądać na media społecznościowe, Instagram, Facebook i tam obserwujemy wiele osób, które umówmy się, najczęściej chwalą się swoimi sukcesami, wystawnym życiem, dalekimi podróżami, pięknymi domami, czy super fajnymi samochodami, to przez pryzmat tych obrazków i tego jakie te osoby wiodą życie albo pozornie wiodą życie, bo też zdajemy sobie sprawę z tego, że Instagram, a rzeczywistość to czasem dwa różne obrazki, ale to, jak przedstawiają właśnie to swoje życie w mediach społecznościowych może budzić takie przekonanie, że właśnie te osoby odniosły sukces i punkt, czy miejsce, w którym są aktualnie w swoim życiu to jest ten moment, czy ten cel, do którego powinniśmy również dążyć. Tak że z jednej strony media społecznościowe, ale z drugiej strony również guru, coachowie, którzy mówią o tym, że na przykład ludzie sukcesu wstają zawsze o 5:50, albo o 6:40, albo o jeszcze innej godzinie i jeśli ktoś wstaje, nie wiem, przykładowo tak jak ja o 7:30, albo jest nie do życia kompletnie przed godziną 9:00, to ja w myśl tej zasady raczej nie mogłabym mówić o sobie jako o osobie, która odniosła sukces. Ale zajmijmy się może tym, co większość osób uważa za sukces w prowadzeniu własnego biura projektowego i w prowadzeniu własnej pracowni. Bez wątpienia będzie to na pewno duża ilość projektów. Czyli wtedy kiedy biuro projektowe chwali się tym, że robi bardzo dużo projektów, nie wiem, 10, 15, 20 w ciągu miesiąca to możemy sądzić, że biuro projektowe naprawdę odniosło ogromny sukces, jest duże zainteresowanie klientów, potrafią tak się rozreklamować, albo mają taką renomę i taki prestiż, że nawet w trudnych czasach klienci do nich po prostu lgną i nie mogą się od tej roboty odpędzić, nie wiedzą totalnie w co włożyć ręce. To jest taki uniwersalny wskaźnik tego, że biuro projektowe odniosło sukces, czyli wtedy, kiedy wszyscy są urobieni po prostu po łokcie, terminy są zarezerwowane na wiele, wiele miesięcy do przodu, a czasem i na lata to takie biuro może właśnie wtedy odtrąbić sukces i powiedzieć, że jesteśmy w tym miejscu, do którego wszyscy pewnie dążą i w którym wszyscy chcieli by być. Czy na pewno? To zaraz jeszcze o tym porozmawiamy, ale przejdźmy sobie dalej. Co jeszcze może być uważane za sukces w branży projektowej? Na pewno duża ilość pracowników, bo jak duża ilość projektów to ktoś jeszcze musi to obrobić, ktoś musi te projekty zrobić, wizualizację, spotkać się z klientami, dobrać materiały i tak dalej. Więc im więcej tych projektów robimy, tym więcej par rąk potrzebujemy do tego, żeby te projekty wykonać i żeby tych klientów po prostu najzwyczajniej w świecie obsłużyć, bo doba, nawet dla ludzi sukcesu ma też tylko 24 godziny. Więc taki jeden właściciel pracowni nie byłby w stanie robić tych dziesięciu, piętnastu projektów miesięcznie, no OK, może byłby w stanie, ale na pewno nie na zadowalającym poziomie. Więc musi rekrutować kolejne osoby, które mają umiejętności podobne do niego, kwalifikacje, wiedzę, albo poświęcić trochę czasu na to, żeby takie osoby, które jeszcze tej wiedzy i tych kwalifikacji nie mają przeszkolić, wyszkolić i dopasować do zespołu tak, żeby one były w stanie pracować z klientem, być w miarę samodzielne i poprowadzić właśnie projekt od początku do końca. Żeby taki team zbudować, żeby taki zespół zbudować to też nie jest prosta sprawa, bo większość osób, która ma już doświadczenie, która ma już umiejętności do tego, żeby samodzielnie prowadzić projekty prowadzi po prostu własne biuro projektowe, ma własnych klientów, a osoby z kolei, które dopiero zaczynają w zawodzie muszą się jeszcze naprawdę sporo nauczyć, żeby osiągnąć właśnie taką w pełni samodzielność. Więc znalezienie osób, które chciałyby z nami pracować i które byłyby na tyle samodzielne, że nie wymagałyby dużego zaangażowania właściciela to jest spore wyzwanie, ale zakładamy, że taki team udaje się znaleźć, są osoby chętne do pracy, które mają wiedzę, doświadczenie, umiejętności i nie chcą z jakichś powodów prowadzić własnych pracowni projektowych, chcą pracować u kogoś, nie mają serca do prowadzenia biznesu, ale chcą projektować wnętrza. Więc kiedy taki team się zbierze, kiedy jest te kilka osób, kilka, kilkanaście, bo są duże pracownie projektowe, które też zatrudniają kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt pracowników do obsługi właśnie tej dużej ilości projektów to wtedy potrzebni są również menedżerowie takich projektów, osoby które będą spinać prace różnych osób, różnych podwykonawców, tworzyć cały łańcuch i ciąg przyczynowo skutkowy, który będzie sprowadzał się do tego, że na końcu powstanie pełnowartościowy, dobrze zrobiony i satysfakcjonujący klienta projekt. Nie jest to łatwe zadanie, byłam w takiej firmie, w której właśnie taki ciąg osób był i musiało się wiele rzeczy wydarzyć, żeby projekt był zrealizowany, jak nietrudno się domyśleć jest to praca zespołowa, trochę jak sztafeta, a trochę jak skoki przez płotki, bo wystarczy, że jedna osoba z tej sztafety gdzieś tam się wyłoży po drodze i efektem domina wszystkie kolejne elementy tej układanki projektowej również mają przestój przynajmniej albo jest jakiś problem czy wyzwanie, które właśnie się powiela, powtarza na kolejnych etapach. To jest moje doświadczenie z pracy na etacie, ale też projektując i prowadząc własną pracownię projektową też mam doświadczenia z zatrudnianiem pracowników i delegowaniem zadań. I jak to wygląda w praktyce to o tym opowiem w innym odcinku tego podcastu, ale za chwilę również wrócę do dużej ilości pracowników.
OK, przejdźmy sobie do punktu trzeciego, czyli do posiadania biura, posiadania miejsca, do którego możemy zaprosić klienta, które jest na tyle reprezentacyjne, że nie musimy się wstydzić, szczególnie w branży, która no cóż, otoczenie i wnętrze jest szczególnie ważne.
Więc takim założeniem i takim synonimem sukcesu dla wielu osób jest posiadanie własnego biura, własnej przestrzeni, w której można pracować w spokoju, nie gdzieś tam w rogu pokoju w mieszkaniu, czy przy akompaniamencie dźwięków innych domowników, ale właśnie wyjście do biura, do pracy, posiadania właśnie reprezentacyjnej przestrzeni, którą można się pochwalić, nie tylko wśród klientów, ale również na przykład w mediach społecznościowych.
Czy na pewno własne biuro, własna przestrzeń do pracy jest lepszym rozwiązaniem niż praca na przykład w domu, albo w różnego rodzaju coworkingach, albo nie wiem, chociażby w kawiarni, to na to zaraz sobie odpowiemy.
Przejdźmy sobie do punktu trzeciego, nie czwartego, do punktu czwartego, z czym dla większości osób może kojarzyć się sukces w prowadzeniu własnej pracowni?
No i mogą być to wszelkiego rodzaju nagrody, czyli osoby, firmy, biura projektowe, które mają na swoim koncie wiele nagród, publikacji w magazynach wnętrzarskich, na stronach www, gdzieś tam w jakichś przestrzeniach i przestrzeni internetowej, która jest dowodem na to, że takie biuro projektowe zna się na swojej robocie, po prostu wie co robi, skoro ma nagrodę i ktoś ich docenił to można przypuszczać, że biuro projektowe naprawdę odniosło ogromny sukces.
Czy dla każdego nagrody i ten prestiż wynikający z tych nagród będzie najważniejszy to znowu za chwilę do tego wrócimy, bo przed nami ostatni punkt, który dla wielu osób może być właśnie wyznacznikiem sukcesu. A jest to szeroko rozumiana popularność, czyli dobrze działający, dobrze prosperujący na przykład profil na Instagramie czy na Facebooku. To, że ludzie nas kojarzą z twarzy, wiedzą kim jesteśmy, nasze nazwisko jest znane w branży i dobrze, gdyby to nazwisko było utożsamiane z sukcesem, a nie z jakimiś burzami w internecie albo z jakimiś oszustwami, kłamstwami i tego typu niefajnymi rzeczami, bo tu wtedy nie mówimy o sukcesie, chyba że dla kogoś sukcesem jest to, że po prostu jest znany, już nieważne co mówią ważne, żeby nie przekręcali nazwiska. Więc jeśli trzymamy się tej definicji, że za sukcesem stoją jednak pewien prestiż, podziw, nagrody i inspiracja dla innych to możemy przypuszczać, że taka osoba, która ma hulający właśnie profil na Instagramie czy na Facebooku zrzesza wokół siebie bardzo wiele obserwatorów, nie wiem, dziesiątki, setki tysięcy obserwatorów to prawdopodobnie taka osoba według definicji ten sukces odniosła. To tyle jeśli chodzi o stereotypy.
A jak ja i jak się okazało większość moich obserwatorów definiuje sukces w prowadzeniu biura projektowego?
Przed chwilą wymieniłam takie najbardziej popularne określenia, które mają opisywać właśnie odniesienie sukcesu w branży projektowej, ale w zasadzie w każdej innej, ale chciałabym jasno powiedzieć, że absolutnie nie jest to moja definicja, nie jest to coś z czym ja się utożsamiam, a przynajmniej w stu procentach i teraz chciałabym wam opowiedzieć czym dla mnie jest sukces i jak ja rozumiem odniesienie sukcesu właśnie zawodowego. Od razu na wstępie powiem, że nie mam na to żadnej złotej recepty ani prawa do tego, żeby mówić, że jest to jedyny możliwy sposób i że jest to uniwersalna formuła określająca sukces, dla każdego ta definicja będzie zupełnie inna. Teraz chcę przedstawić niejako trochę moją perspektywę, ale z takim zaznaczeniem i z taką gwiazdką, żebyście myśleli o tym czy to z wami rezonuje, czy się z tym utożsamiacie, czy odnajdujecie w tym również siebie i tego, jak wy chcielibyście prowadzić właśnie swoją pracownię projektową, bo może dla części z was to co powiedziałam przed chwilą, to właśnie duże biuro projektowe, duża ilość projektów, wypasione biuro reprezentacyjne to jest właśnie to do czego dążycie i w porządku i jeśli jesteście z tym ok i czujecie, że naprawdę to jest to czego potrzebujecie i dążycie to życzę powodzenia i mam nadzieję, że ten sukces odniesiecie. Natomiast ja, po blisko piętnastu latach w tej branży i zrobienia mnóstwa, mnóstwa projektów zaczęłam w pewnym momencie trochę zastanawiać się nad tym, gdzie dla mnie jest ten cel, w którym momencie jest właśnie ten cel, do którego dążę, gdzie jest ten horyzont, na który chcę spoglądać w trakcie mojej pracy. No i teraz chciałabym właśnie o tym przez chwilkę opowiedzieć. To, co mnie najbardziej zmotywowało do tego, żeby zacząć kwestionować szeroko pojęty sukces, a zacząć definiować go na nowo po swojemu było zrobienie testu talentów Gallupa, o których mówiłam już wielokrotnie i namówiłam już mnóstwo, mnóstwo osób do tego, żeby zrobić sobie ten test talentów Gallupa, bo uważam, że on bardzo dobrze definiuje co dla nas w życiu jest ważne i w którym kierunku powinniśmy się rozwijać, żeby praca sprawiała nam przyjemność albo przynajmniej, żeby nie była taki znojem, jak wtedy kiedy robimy coś z przymusu. No i właśnie kiedy zrobiłam ten test talentów Gallupa i tam wyszły moje talenty, o których już mówiłam w poprzednich podcastach, w poprzednich wideo, jeśli ktoś ma ochotę to serdecznie zapraszam, ja w notatkach do tego filmu podam link do odcinka Archigadek, w których właśnie mówiłam o teście, o moich talentach Gallupa to wtedy zaczęły mi się powoli, powoli, jak puzzle układać różne rzeczy i wychodzić na wierzch te elementy, czy te sytuacje, które w pracy są dla mnie najtrudniejsze i które wiem, że na pewno nie chcę się zajmować, albo nie chciałabym musieć się tym zajmować, albo żeby to zajmowało mi tak dużo czasu, jak do tej pory. Konsekwencją tego, że zrobiłam ten test zaczął się cały mój proces myślenia o tym i kwestionowania różnych rzeczy to też trafiłam na świetną specjalistkę, która z talentami Gallupa pracuje, właśnie w takich kobiecych biznesach jak mój, bo w zasadzie to jest bardzo kobiecy biznes, pracuję i pracowałam do tej pory w większości z kobietami i właśnie Julia, o której tutaj wspomniałam, zaczęła mnie naprowadzać na różnego rodzaju wnioski, a zaczęło się od tego, że zaczęłyśmy w ogóle rozmawiać o wartościach, którymi kieruję się w życiu i które dla mnie są ważne i na podstawie tych wartości zaczęłyśmy sobie krok po kroku układać na czym ten mój biznes na nowo stawiany tak de facto powinien polegać, tak żeby sprawiać mi największą przyjemność, największą frajdę i żebym ja była w stanie po prostu się w nim jak najlepiej rozwijać. Taką kluczową, najważniejszą wartością, która zdefiniowała wszystkie kolejne decyzje, które później podjęłam przez ostatnie pół roku, kiedy moja firma przeszła naprawdę duży rollercoaster i duże zmiany, nie tylko personalne, ale również w takim rozumieniu projektowania i świadczenia tej usługi to była wolność, bo ta wolność, niezależność i taka swoboda działania była dla mnie kluczowa, kiedy odchodziłam z pracy etatowej, dobrze płatnej na coś nieznanego, na szerokie wody, zupełnie mi nieznane, jakim jest własna działalność gospodarcza, ale już wtedy wiedziałam, że to jest ten moment mojego życia, w którym chcę przejąć stery nad nim, chcę mieć większą kontrolę i sprawczość nad tym co robię. Właśnie to poczucie, ta chęć poczucia wolności motywowała mnie do tego, żeby właśnie założyć własną firmę. Oczywiście nie od początku było to usłane różami, musiałam pracować bardzo ciężko wiele miesięcy, a nawet lat do tego, żeby dojść do momentu, w którym jestem i w którym moja firma pozwala mi, daje mi możliwość na to, żebym mogła bardzo elastycznie decydować o godzinach pracy, o dniach pracy, wyznaczać sobie sama takie bloki czasowe i takie momenty w ciągu tygodnia, w których ja chcę się poświęcić w stu procentach pracy i wyznaczyć taki czas, w którym chcę się poświęcić w stu procentach mojej rodzinie, przyjemnościom, odpoczynkowi, podróżom i tak dalej. I to nie byłoby możliwe gdybym została w miejscu, te kilka lat temu została w tym miejscu, w którym byłam, nie odważyła się i nie wypłynęła właśnie na te nieznane, szerokie wody, ale miałam wtedy ogromną potrzebę i poczucie tego, że w tym zawieszeniu, w pracy na etacie nie jestem w stanie osiągnąć tej wolności, na której tak bardzo mi zależało. Wszystkie decyzje, które aktualnie podejmuję i które podejmowałam przez lata prowadząc własną firmę, zawsze mianownikiem wspólnym tych decyzji było odpowiedzenie sobie na pytanie, czy kierunek, w którym zmierzam przybliża mnie do tej upragnionej wolności, swobody, elastyczności, czy mnie oddala. I to pozwalało mi w wielu kryzysowych i trudnych sytuacjach wyjść obronną ręką, podjąć decyzje, które mnie do tej upragnionej wolności właśnie zbliżały.
A czym ta wolność tak naprawdę dla mnie jest poza nieograniczonym czasem na pracę i nieograniczonym czasem na odpoczynek na pewno ta wolność bardzo mocno jest związana z niezależnością i bezpieczeństwem finansowym.
Trudno jest mi myśleć o sobie w perspektywie wolnej osoby i niezależnej, kiedy nie miałabym poduszki finansowej, czy zaplecza finansowego, który pozwoliłby mi na podejmowanie śmiałych decyzji biznesowych, ale życiowych również. To bezpieczeństwo finansowe i ta poduszka finansowa, oszczędności, które zgromadziłam w czasie prowadzenia własnego biura projektowego, one pozwoliły mi w pełni cieszyć się właśnie tą wolnością, bo ciężko być wolnym, niezależnym i swobodnym, kiedy wisi nad nami widmo konieczności zapłacenia rachunków, a nasze konto świeci pustkami to wtedy na pewno ciężko o tą wolność. Dlatego jestem bardzo dużą zwolenniczką powiedzenia, że pieniądze szczęścia nie dają, ale wiem, że one pozwalają na to, żeby temu szczęściu pomóc, żeby dojść do momentu, w którym dzięki innym elementom będziemy to szczęście czerpać. Dla mnie takim właśnie momentem w pełni szczęśliwym wtedy, kiedy ja czuję się w pełni szczęśliwa jest ten moment, kiedy wiem, że jestem kowalem własnego losu, decyduję w pełni sama za siebie, mogę podejmować odważne decyzje, których nie byłabym w stanie podejmować, gdybym nadal pracowała na etacie. To poczucie niezależności, bezpieczeństwa finansowego, wolności i elastyczności jest moim głównym motorem napędowym, głównym motorem do działania i prowadzenia własnego biura projektowego. To co bardzo mi sprzyja w rozwijaniu pracowni projektowej, ale również w osiągnięciu tego celu jakim jest ta właśnie wolność i bezpieczeństwo finansowe jest ciągłość zleceń i klienci, którzy przychodzą do mnie z polecenia, czyli osoby, które zostały przysłane przez innych zadowolonych klientów. Nie potrzebuję tak naprawdę bardzo mocno reklamować swojej pracowni projektowej, żeby zapewnić sobie ciągłość zleceń na kilka miesięcy do przodu i aktualnie nie realizujemy dużej ilości projektów, bo ja bardzo świadomie zaczęłam weryfikować ilość zleceń, którą podpisuję i branie na siebie coraz większej ilości projektów, bo jeszcze do niedawna bardzo mocno wierzyłam w to, że duża ilość projektów, duży team, duża pracownia projektowa to jest to, do czego ja dążę. Życie bardzo mocno i boleśnie zweryfikowało moje przypuszczenia i oczekiwania, dlatego że w krótkim czasie okazało się, że im więcej osób zatrudniam, im więcej projektów realizujemy tym czerpię z tego coraz mniejszą satysfakcję, już pomijając fakt, że zupełnie nie opłacało się to finansowo, jeśli mam być szczera. Dlatego bardzo mocno przestrzegam was przed taką gonitwą i ciągłym rozwojem, ponieważ to może być finansowa i ta właśnie wolnościowa pułapka. Jeśli macie podobne wartości jak ja i zależy wam na tym, żeby firma nie tylko przynosiła wam dobry, stały dochód, ale również umożliwiała realizowanie waszych pasji, spędzania czasu nie tylko nad komputerem to uważajcie na moment, w którym zaczynacie rozwijać swoją firmę, zatrudniać kolejne osoby i żeby móc zarobić na te kolejne osoby pozyskiwać cały czas kolejnych klientów, bo to co najgorszego może się wydarzyć w takiej sytuacji to piętrząca się ilość problemów, czyli na przykład tak jak w jednym projekcie mamy przykładowo zawsze 10 jakichś problemów, z którymi musimy się zmierzyć to w przypadku 14 projektów będzie to 14 razy więcej problemów. Naprawdę można świetnie przygotować swój warsztat pracy, można świetnie wyszkolić pracowników, można mieć najlepszy zespół ludzi z ogromnymi kwalifikacjami, a i tak po drodze wydarzą się niespodziewane sytuacje, które trzeba będzie rozwiązać, z którymi trzeba będzie się zmierzyć. Więc większa ilość projektów, większa ilość pracowników, ciągle rozwijająca się pracownia to oczywiście większa ilość zleceń i pieniędzy, które wpadają na konto, ale to czasem może być taki moment w prowadzeniu własnej firmy, kiedy te pieniądze wpadają na konto, a my zaraz musimy je wypchnąć dalej, żeby opłacić rosnące koszty prowadzenia tej działalności. To był taki moment w moim życiu zawodowym, który właśnie pokazał mi na koniec miesiąca, jak zrobiłam sobie bardzo dobrą kalkulację kończącą dany kwartał, że ja przez te 3 miesiące tak naprawdę byłam, jak to powiedzieć, takim kontem transferowym, czyli pieniądze wpadały na konto, a za chwilę wypadały, bo musiałam opłacić wszystkich podwykonawców, różnego rodzaju inne zobowiązania, których musiałam się podjąć właśnie przy tym zwiększającym się zespole i ciągle rozwijającej się pracowni i kiedy na koniec tego kwartału okazało się, że tak naprawdę niewiele zostaje na tym koncie dla mnie, dla firmy do tego, żebym mogła odłożyć sensowne pieniądze na moje konto oszczędnościowe to był to dla mnie taki bardzo wyraźny sygnał, że w którymś momencie poszło to w złym kierunku. Musiałam bardzo mocno uderzyć się w pierś i posypać głowę popiołem, żeby przyznać, że rozwój, w który uwierzyłam nie przybliża mnie do wartości, których tak bardzo chcę, i których tak bardzo pragnę, i które były moją motywacją do tego, żeby założyć własną pracownię projektowania wnętrz. Od tego momentu, to był taki krok milowy i taki moment przełomowy, zaczęły się wszystkie zmiany w mojej pracowni projektowej i doprowadziły w konsekwencji do miejsca, w którym jestem aktualnie, w którym bardzo mocno zredukowałam zespół i pracowników, przeszliśmy na zupełnie inny sposób rozliczenia i liczenia pracy, głównie poprzez wyznaczanie sobie celów, a nie po prostu takie robienie w zasadzie w ciągu miesiąca nie do końca wiadomo czego. Tutaj teraz bardzo mocno skupiam się na tym, żeby praca osób, z których usług korzystam, które ze mną współpracują, była możliwie jak najbardziej efektywna i mierzalna. Ja jestem gotowa tym osobom zapłacić takie pieniądze jakie one sobie życzą, ale również chciałabym mieć pewność i przekonanie, że to przekłada się bezpośrednio na jakość pracy i ilość rzeczy, które w danym miesiącu zostały zrobione. Tylko w zasadzie na tym mi zależy, to jest aktualnie mój największy cel. Kiedy widzę, że te osoby chcą, starają się, dowożą te tematy, które sobie ustaliliśmy to dla mnie nie ma absolutnie najmniejszego problemu, żeby im zapłacić dokładnie te kwoty, o których oni myślą, jakie chcą zarabiać i jakich potrzebują do tego, żeby również realizować swoje inne cele. Więc ten bolesny moment, który uświadomił mi, że kierunek, w którym zaczęłam się rozwijać nie jest dla mnie korzystny był również tym momentem, w którym zaczęłam sobie na nowo definiować czym jest dla mnie sukces. Stąd właśnie powrót trochę do korzeni, powrót do tego co mnie motywowało na początku, czyli to bezpieczeństwo finansowe, wolność, możliwość podejmowania decyzji i ciągłość zleceń, jakość wykonywanych projektów, tak żeby klienci albo do mnie wracali, albo przesyłali swoich znajomych, rodzinę, bo będą wiedzieli, będą mieli przekonanie, że otrzymają super jakościowe projekty.
Ostatnią taką rzeczą, która również jest dla mnie wyznacznikiem sukcesu w mojej pracowni jest spokój. Ja nie potrafię działać pod presją wiem. że jest grupa osób, sama mam wiele koleżanek, które projektują wnętrza i które mówią wprost, że im więcej pracy mają, im więcej na głowie mają obowiązków tym lepiej się czują, one czują się po prostu jak ryby w wodzie, kiedy muszą meandrować między różnymi rodzajami wyzwań, problemów deadline’ów i terminów, które je gonią. One się tym napędzają, tą adrenaliną, mnie adrenalina nie napędza, ja jestem człowiekiem statecznym, ja uwielbiam spokój, poczucie bezpieczeństwa i pewien komfort tego, że jestem w stanie sobie tak rozplanować pracę, że osiągam kolejne kroki, które sobie wyznaczyłam, ale żeby to robić ja muszę mieć zapewniony spokój i ciszę, w chaosie nie potrafię tworzyć. Ten typ tak ma, dlatego staram się tak dopasować sobie środowisko pracy i tak zautomatyzować pewne rzeczy, które będą sprzyjały temu, żeby mi wydzielić możliwie jak najwięcej czasu na to, żebym mogła realizować rzeczy, które naprawdę lubię. Jedną z takich rzeczy jest nagrywanie tego podcastu, nigdy nie byłabym w stanie go nagrywać gdybym nie miała zautomatyzowanego sposobu tworzenia tego podcastu, to po pierwsze, a po drugie gdybym sobie nie wydzieliła w ciągu dnia mojej pracy odpowiedniego czasu na to, żeby ten podcast nagrać. Więc włożyłam wysiłek w to, żeby mieć raz na 2 tygodnie 5 godzin na to, żeby podcast nagrać, a później samodzielnie go edytować i przygotować do publikacji, bo jest to dla mnie czysta przyjemność, ja to uwielbiam robić, lubię do was mówić i cieszę się, kiedy otrzymuję od was wspierające komentarze, albo takie słowa uznania czy podziękowania za treści, które tworzę. To jest dla mnie największa nagroda i to dodaje mi wiatru w skrzydła i buduje jeszcze bardziej moją chęć tworzenia kolejnych odcinków. Ale nie mogłaby tego robić gdybym nie przygotowała sobie na to bloku czasowego, nie wyznaczyła sobie tych konkretnych godzin w ciągu tygodnia, kiedy mogę to realizować. Więc ten spokój działania, jak największa ilość zautomatyzowanych rzeczy, brak konieczności zajmowania się codziennie bieżączką, która mnie nie przybliża w żaden sposób do celu, znalezienie ludzi, którzy znają się na swoim fachu, z którymi dobrze mi się pracuje i delegowanie im zadań, którymi ja nie chcę się zajmować, bo oni są w tym tysiąc razy lepsi niż ja, a poza tym ja nie miałabym takiej przyjemności z robienia tych rzeczy, jak oni mają. I możliwość zostawienia sobie tylko tych wycinków prowadzenia firmy czy prowadzenia biura projektowego, czy obsługi klienta, czy prowadzenia projektu jest dla mnie największą nagrodą w prowadzeniu własnej firmy i do tego dążę i wszystkie działania, które aktualnie wdrażam właśnie w moje biuro projektowe mają mnie przybliżyć do tego, żeby zostawić sobie tylko i wyłącznie rzeczy, do których siadam z uśmiechem na ustach.
Opowiedziałam wam trochę o tym co dla mnie jest definicją sukcesu, jak ta definicja zmieniła się na przestrzeni lat. Jeśli ta moja definicja jakoś z wami rezonuje to jest też ta droga, którą chcecie podążać, ten cel, który chcecie osiągnąć to teraz chciałabym wam opowiedzieć o tym co może wam w tej drodze i osiągnięciu tego celu pomóc.
Pierwszą, najważniejszą rzeczą jaką musicie zrobić to jest pozbycie się FOMO, czyli fear of missing out, uczucia, którymi karmią się wszystkie media społecznościowe, czyli takiego strachu przed wypadnięciem z obiegu, przed tym, że jeśli nie będziemy cały czas online i cały czas na bieżąco to coś istotnego nam umknie, czegoś nie zauważymy. Jest to niestety bardzo silny motywator i bodziec do tego, żeby przez wiele godzin dziennie skrolować wszelkiego rodzaju media społecznościowe, a TikTok jest w ogóle w tym już najlepszy. To jest taka rzecz, z której ja musiałam bardzo mocno się wyleczyć, szczególnie będąc twórczynią internetową, osobą która aktywnie prowadzi swoje media społecznościowe i która na te media społecznościowe poświęca i poświęcała bardzo dużo czasu. Ale w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że jest to poniekąd droga donikąd, dlatego że te moje bycie w sieci nie przekładało się w żaden sposób na większą ilość merytorycznych treści, dążenie do celu, który sobie w tamtym roku na przykład wyznaczyłam. Choć udało mi się zrealizować wiele innych rzeczy i odsyłam was do pierwszego odcinka tego podcastu, w którym podsumowuje rok 2022 to jednak wiem, że te działania czy ta moja obecność w mediach społecznościowych była dla mnie często bardzo wyczerpująca i miałam takie poczucie, że muszę być, bo inaczej algorytm Instagrama nie bardzo się ze mną polubi. Właśnie ta chęć uwolnienia się od konieczności przymusu bycia ciągle online otworzyła przede mną możliwość dojścia do większej wolności, bo to, że ja ubrałam siebie sama tak naprawdę w takie kajdanki konieczności bycia ciągle w kontakcie, ciągle online, ciągle sprawdzanie co tam się dzieje w sieci, co się dzieje, jaka znowu afera wybuchła w mediach społecznościowych to było zaprzeczeniem tej wolności, do której tak bardzo dążę i tej mojej potrzeby, żeby stać się naprawdę niezależnym człowiekiem. Więc pierwsza rzecz, jeśli macie takie poczucie, że media społecznościowe zajmują wam zbyt wiele czasu, a niekoniecznie przekłada się to na wasze zarobki albo rozwój waszej firmy to dzisiaj ja daję wam takie przyzwolenie na to, żeby w mediach społecznościowych nie być tak często. Nie każdą pracownię projektową trzeba promować poprzez media społecznościowe i ja wiem, że różne osoby w internecie mówią, że jak cię nie ma na Instagramie to w ogóle nie istniejesz i bardzo duża część osób pozyskuje nowych klientów właśnie poprzez Instagram, ale znam też świetne pracownie projektowe, które nie prowadzą regularnie swoich mediów społecznościowych, niektóre w ogóle nie mają nawet profili w mediach społecznościowych, a nie narzekają na ilość klientów, bo czas, który poświęciliby na promowanie swojego biznesu poświęcają na to, żeby robić świetne jakościowo projekty, które same się obronią i które same przyciągną do nich kolejnych klientów. Więc jeśli nie czujecie, jeśli nie czujesz tego, że media społecznościowe to jest twój świat, to jest coś w czym chcesz się rozwijać to naprawdę sobie odpuść, bo nic na siłę. A jeśli nadal masz taką blokadę, że wyjście z mediów społecznościowych mogłoby sprawić, że będziesz mieć mniej osób zainteresowanych projektem, to jeśli masz takie możliwości finansowe to po prostu deleguj to zadanie, znajdź osobę, która twojej media społecznościowe będzie równie dobrze, jak ty prowadzić, a może nawet i lepiej, bo będzie miała większe doświadczenie, będzie to bardziej czuła. Zaraz po tym, kiedy odpowiesz sobie na pytanie, czy chcesz i musisz być w mediach społecznościowych to proponuję, żeby takim kolejnym krokiem była taka szczera rozmowa ze sobą. Takie szczere odpowiedzenie sobie na pytanie, co uważasz za swój własny sukces? Jak to definiujesz i czy to jest twoje, czy narzucone przez kogoś innego, a może przez oczekiwania innych osób? Proponuję, żeby wziąć sobie wtedy kartkę papieru, jeśli ktoś lubi tak jak ja spisywać sobie wszystko na papierze, znaleźć czas dla siebie, spokój i ciszę tak, żeby wyłączyć się z telefonu, najlepiej włączyć tryb samolotowy i w takiej zgodzie ze sobą wypisać wszystkie rzeczy, które teraz uważasz za swoją mocną stronę i kierunek, w którym chcesz rozwijać swój biznes oraz za rzeczy, które ci nie sprzyjają w tym biznesie, to co sprawia ci największą trudność i w czym nie czujesz się najlepiej. W takiej rozmowie samej ze sobą można również wziąć pod uwagę właśnie te wartości, którymi kierujesz się w życiu, bo dla każdego te wartości będą trochę inne. Oczywiście jako zdrowi, normalni ludzie mamy podobny mianownik i każdy z nas w większości dąży do tego, żeby w życiu mieć poczucie bezpieczeństwa, spokoju, wolności, dobrze działającego biznesu, możliwość posiadania czasu również dla siebie, dalekich podróży i tak dalej. Więc dla wielu osób ten wspólny mianownik naprawdę będzie stały. Ale być może drążąc ten temat i poszukując kolejnych wartości, kolejnych elementów układanki okaże się, że na przykład projekty kompleksowe z nadzorem to nie jest twoja najmocniejsza strona albo to nie jest coś co cię bawi. Możesz też odkryć, że bywanie na budowach to jest właśnie to co przez całe życie chciałeś/chciałaś robić i tam czujesz się po prostu najlepiej. A może być tak, że kontakt z klientem to nie jest ten element procesu projektowego, który sprawia ci największą przyjemność, który cię jakoś napędza do działania. Może potrzebujesz pracy w spokoju i w skupieniu, a kwestią obsługi klienta mógłby w związku z tym zająć się na przykład ktoś inny. Taka szczera rozmowa przybliży cię bardzo mocno do tego, jak możesz swoim biznesem pokierować w taki sposób, żeby dawał ci największą satysfakcję. Kiedy odsiejesz już ze swoich przekonań to co nie jest twoje, a jest cudzymi oczekiwaniami i cudzymi wyznacznikami sukcesu to to jest moment, kiedy musisz zacząć podejmować odważne decyzje, niepopularne decyzje, takie które mogą większość osób zszokować, zadziwić, ale które będą przybliżały cię do tych wartości, do tego celu, który tak bardzo pragniesz. I nie ma możliwości prowadzenia własnego biznesu, na własnych zasadach i podążania we właściwym kierunku bez ryzyka i bez odważnych decyzji, tak się po prostu nie da. Z tym wiąże się właśnie prowadzenie własnej firmy i taka droga, którą większość z projektantów wnętrz wybrała jakim jest właśnie prowadzenie własnej pracowni projektowej i trzeba się z tym pogodzić, że nikt za nas tych decyzji nie podejmie, nikt nie ma również gotowej recepty na to, jak poprowadzić właściwie pracownię projektową, która nie tylko będzie przynosiła ci świetny dochód, ale również będzie sprzyjała twoim wartościom. Ta odpowiedź i ten scenariusz, jest po prostu w tobie i wtedy, kiedy go znajdziesz to znaczy, że wykonałeś/wykonałaś ogromną pracę, ale jesteś w połowie drogi, bo teraz to co musi się zadziać to jest właśnie podjęcie odważnych, często bardzo trudnych decyzji, ale koniecznych do tego, żeby przybliżyć cię do tego celu. Te decyzje mogą być związane z pożegnaniem się na przykład z jakimś pracownikiem czy z pracownikami. To może być decyzja o zrezygnowaniu z wynajmowania reprezentacyjnego biura w centrum twojego miasta. To może być decyzja o zniknięciu z mediów społecznościowych i szereg innych decyzji, które trzeba podjąć w zgodzie ze sobą i w pamiętaniu o tym, że one przybliżają cię właśnie do tego wyznaczonego celu, do rzeczywistości, której pragniesz. Kiedy już uda ci się podjąć te odważne decyzje i zrobić krok do przodu to pamiętaj, że to będzie trochę jak w tańcu, dwa kroki do przodu i jeden do tyłu. Także w trakcie twojej pracy mogą pojawić się różnego rodzaju przeszkadzacze, czy kłody rzucane pod nogi, ale niech one nie sprawią, że zaczniesz wątpić w ten cel, który sobie wyznaczyłeś. To co mi pomaga myśleć dobrze, czy optymistycznie w takich chwilach zwątpienia to wyobrażanie sobie siebie za te 2 lata, powiedzmy 5 lat, 10 lat i takie przekonanie, że ta Iza za te 5 lat podziękuje tej Izie w 2023 roku za podjęcie tych odważnych decyzji, bo wiem, że one są słuszne, nawet jeśli są trudne.
Więc to skupienie na celu jest taką kolejną rzeczą, która bardzo mocno przybliży cię do osiągnięcia sukcesu, o którym tak wszyscy marzą i pragną, a dla którego ten sukces wygląda zupełnie inaczej. Więc znowu, nie ma jednej definicji sukcesu, nie ma jednej osoby, które powie czym ten sukces naprawdę jest, ale jeśli samodzielnie uda ci się znaleźć tę definicję i wyznaczyć te cele i wartości to musisz pamiętać o tym, żeby każdego dnia bardzo mocno skupiać się czy działania, które podejmujesz przybliżają cię do tego celu, czy nie. A żeby to zrobić to proponuję ci taką technikę, którą sama stosuję w momentach, kiedy stoi przede mną jakaś nowa perspektywa, nowe możliwości, propozycja i nie wiem do końca czy chcę się tego podjąć, czy chcę się w to zaangażować to wtedy pozwala mi taka technika sześciu pytań, które opracowałam dla siebie i na własny użytek, która bardzo mocno przesiewa wszystkie możliwości, które przychodzą do mnie i pozwala odsiać tylko te, które są dla mnie naprawdę ważne i przybliżają mnie do celu. Podzielę się teraz z tobą moją listą pytań, przez które musi przejść każda ważna decyzja, którą podejmuję w swoim biznesie. To oczywiście dotyczy decyzji, które do mnie spływają, jakichś otwierających się przede mną możliwości, a nie takich bieżących decyzji, które muszę po prostu podjąć szybko i sprawnie. Tak że tutaj mówimy o takich dużych tematach, dużych decyzjach, przed którymi możesz stanąć w prowadzeniu własnego biznesu i co do których nie masz pewności. To jest taka moja lista, ja mam tutaj notatki, więc pozwolicie, że będę się tutaj właśnie nimi wspomagała.
I jakie jest pierwsze pytanie, na które sobie odpowiadam, kiedy ktoś proponuje mi nową umowę, współpracę, pojawia się na horyzoncie możliwość robienia czegoś nowego, o czym być może do tej pory nie myślałam, ale które może być z mojej perspektywy na przykład czymś bardzo ciekawym. Więc pierwsze pytanie brzmi, czy ta propozycja jest zgodna z moją misją? I nie bez powodu to pytanie jest na samym szczycie tej listy, dlatego że już dawno zdecydowałam o tym, że wszystko co robię musi być zgodne z tym co sobie założyłam i jaką mam w ogóle potrzebę, misję prowadzenia własnego biznesu. I to dotyczy nie tylko biura projektowego, ale również Architekt Pro, pomagania innym architektom tworzenia merytorycznych treści.
Więc moją misją w przypadku Architekt Pro jest to, żeby dzielić się wiedzą z zakresu prowadzenia biura projektowego i projektowania wnętrz i dzięki temu wzbogacać, wzmacniać kompetencje innych projektantów, tak żeby każda osoba, która będzie czerpała tą wiedzę ode mnie miała szansę i możliwość rozwijania swojej pracowni projektowania i wzbogacania siebie jako architekt wnętrz. Czyli to jest taka moja bardzo kluczowa misja, dzielenie się wiedzą po to, żeby wam, moim obserwatorom czy słuchaczom po prostu pracowało się lepiej, sprawniej, bardziej dochodowo. Jeśli stoi przede mną na przykład taka szansa czy propozycja, jak w przypadku tego podcastu, nagrywania, poświęcenia czasu swojego zawodowego na to, żeby ten podcast nagrywać to ja odpowiadając sobie na to pytanie czy ta propozycja, czy ta możliwość przybliża mnie do mojej misji, jest zgodna z moją misją to tutaj odpowiedź jest jak najbardziej tak, podcast jest medium, które właśnie realizuje tą moją misję.
Drugie pytanie, które sobie zadaję to jest pytanie, ile realnie zajmie mi to czasu? Dodając bufor bezpieczeństwa, bo ja zazwyczaj tak planuję trochę hura optymistycznie, że coś zrobię szybciej, a potem się okazuje, że zajęło mi to o wiele więcej czasu. Więc teraz bardzo realnie definiuję sobie czas, który jest mi potrzebny do zrealizowania danej rzeczy i zastanawiam się czy ja w ogóle mam czas tym się zająć, czy jeśli nagrywanie podcastu zajmuje mi 5-6 godzin raz na 2 tygodnie to, czy ja mogę sobie na to pozwolić i czy ja mogę te 6 godzin raz na 2 tygodnie wyciąć z mojego kalendarza i zarezerwować tylko i wyłącznie na to, bo jak nagrywam podcast to nie zajmuję się niczym innym. Więc to jest takie pytanie, na które również musiałam sobie decydując się na ponowne nagrywanie podcastu czy powrót do nagrywania podcastów na to pytanie właśnie odpowiedzieć. Na szczęście okazało się, że tak, jestem w stanie.
Trzecie pytanie, które sobie zadaję, kiedy muszę podjąć ważną dla siebie zawodowo decyzję to jest to, jeśli zdecyduję się na tą rzecz, to czego innego w międzyczasie nie zrobię, czyli co stracę decydując się na tą nową opcję, jaki jest koszt tej decyzji? I to jest taki zespół w zasadzie pytań, kilka pytań, które bardzo jasno mówią o tym, że my mamy bardzo dużo możliwości, ale decydując się czy otwierając na te możliwości musimy zrezygnować z czegoś innego. Więc z czego ja muszę zrezygnować, jaki będzie koszt tego, że zacznę znowu nagrywać podcasty, czego innego w tym czasie nie będę w stanie zrobić. Jeśli ten koszt jest niewielki, albo jest akceptowalny dla mnie, albo te rzeczy, których nie zrobię jestem w stanie wydelegować w międzyczasie, albo w jakiś sposób zautomatyzować to ja jestem w stanie pozytywnie jakby przyjąć to, że nagrywając podcast i poświęcając na to te 6 godzin raz na 2 tygodnie to nie zasieje spustoszenia w moim biznesie. Bo gdyby przyszła inna decyzja, czy inna możliwość, która wymagałaby ode mnie większego zaangażowania, czyli już nie sześciu godzin, ale przykładowo tygodnia w miesiącu na to, żeby poświęcić się innemu projektowi to wiem, dzisiaj wiem na ten moment, że nie jestem w stanie się tego zobowiązać, czy podjąć takiej decyzji, bo ja po prostu nie mam możliwości zablokowania sobie tygodnia czasu na robienie aktualnie czegoś innego. Dążę do tego, żeby mieć tego czasu więcej i móc realizować inne moje pomysły, ale będąc tu i teraz dzisiaj wiem, że nie byłabym w stanie, więc z automatu to pytanie zdyskwalifikowałoby taką możliwość albo mocno odsunęło ją w czasie.
Kolejne pytanie dotyczy tego, jak ja się czuję z tą możliwością, czy jak ja się czuję przed podjęciem tej decyzji, czy ta możliwość budzi mój dziki entuzjazm albo jak oceniam w skali od jeden do dziesięciu to, że mi się chce to robić? I to są właśnie takie pytania, gdzie ja muszę trochę zajrzeć w głąb siebie i zastanowić się czy ja w ogóle mam ochotę i potrzebę, żeby się tym zająć.
Czy nagrywanie podcastu budzi mój dziki entuzjazm? No tak i ja uwielbiam do was mówić, uwielbiam do was nagrywać to wideo i później tą wiedzą się z wami dzielić uwielbiam, kiedy do mnie piszecie miłe komentarze, kiedy mówicie czy piszecie, że wam to czym się dzielę pomaga w prowadzeniu własnego biznesu, więc to budzi mój dziki entuzjazm, ja nie mogę się doczekać, kiedy przyjdzie ten moment żebym nagrała dla was kolejny odcinek podcastu. Tak że tu i teraz mam bardzo duży zapał i duży entuzjazm do tego, żeby nagrywać podcast, ale być może pojawiłaby się taka możliwość czy taka sytuacja, która byłaby bardzo dla mnie korzystna finansowo, ale w żaden sposób nie budziłaby mojego entuzjazmu albo ten entuzjazm byłby bardzo znikomy i wyparowałby tak naprawdę pierwszego dnia na przykład. Więc to byłby dla mnie taki sygnał, że mimo tego, że jest to bardzo intratna oferta, dobra finansowo to ja realizując ją będę się po prostu męczyć. Jestem przekonana, że w swojej pracowni projektowej macie czasem takie sytuacje, że przychodzi do was klient albo zgłasza się do was klient z dużym projektem, nie wiem, z domem, z mieszkaniem widać, że chce przeznaczyć na to dużo pieniędzy, to jest projekt na kilka miesięcy do przodu, który zagwarantowałby wam właśnie to bezpieczeństwo finansowe, ale już w trakcie rozmowy czujecie, że coś jest nie tak, że coś tam nie halo, coś tam nie kliknęło z tym klientem, nie ma tego flow, nie ma tej radości, nie ma tej ekscytacji na myśl o tym projekcie i takiego oczekiwania aż on się rozpocznie i aż będziecie mogli zacząć tworzyć pierwsze wizualizacje czy koncepcje projektowe. Więc jeśli tego entuzjazmu nie ma już na samym początku to jest bardzo duża szansa na to, że tego entuzjazmu również nie będzie na końcu tej współpracy, a ten koniec może być wiele, wiele miesięcy później. Więc to powinno być takie pytanie, które powinno bardzo mocno odsiewać różnego rodzaju współprace czy zlecenia, które stoją wam na drodze, a które nie wzbudzają właśnie waszego entuzjazmu i potem mogą generować właśnie jakieś konflikty czy frustracje. Ok, dobra i co jeszcze, o co jeszcze siebie sama pytam, kiedy muszę podjąć ważną decyzję. Już o tym trochę wspomniałam, ale pytam siebie o to czy za 5 lat będę sobie wdzięczna za te decyzje. Oczywiście jest mi bardzo trudno i ciężko w niektórych sytuacjach wyobrazić sobie co będzie za 5 lat, jak ja z tą decyzją będę się czuła. I tak było na przykład w przypadku organizacji Pikniku Architekta w 2019 roku, decyzji bardzo spontanicznej, za którą teraz jestem sobie bardzo wdzięczna, że ten Piknik Architekta się pojawił i miał swoją kontynuację, ale wtedy w ogóle nawet nie brałam tego pod uwagę, że będą kolejne edycje, że będziemy spotykać się cyklicznie i będziemy mieli taką fajną społeczność i tak świetnie się wspierać.
Tak że są takie decyzje czy takie sytuacje, w których jest nam bardzo ciężko podziękować sobie albo wyobrazić sobie naszą wdzięczność za te 5 lat, ale jest taka grupa decyzji czy właśnie takich sytuacji, w których możemy sobie wyobrazić, że mimo tego, że teraz bardzo się boimy przed tą decyzją to ona dla nas w długiej perspektywie czasu jest na przykład bardzo korzystna. I to dotyczy na przykład inwestycji różnego rodzaju wtedy, kiedy musimy na przykład wyłożyć bardzo dużą część naszych oszczędności na coś co jest dla nas korzystne finansowo i my tak jakby obiektywnie i subiektywnie zresztą też czujemy, że to jest dobra oferta i ona będzie dla nas korzystna, ale strach przed na przykład wydaniem wszystkich oszczędności jest tak duży, że aż paraliżujący.
No więc wtedy możemy właśnie próbować okiełznać ten strach poprzez odpowiadanie sobie na pytanie, czy ja za 5 lat sobie będę za to wdzięczna i jeśli jest duża szansa, że tak, będę to to jest najlepsza odpowiedź na to, czy w to iść czy nie. Ja staram się właśnie w swoim życiu kierować tymi drogowskazami i wyobrażać sobie siebie za te 5 lat i tak właśnie próbować wyobrazić sobie jak ja się z tą decyzją będę czuła, jak będzie to moje życie wyglądało za 5 lat, jeśli dzisiaj podejmę właśnie tą decyzję.
Ostatnie pytanie, które sobie zadaję właśnie w tym takim analizowaniu czy dana rzecz, decyzja w moim biznesie jest dla mnie dobra czy nie to jest pytanie o zagrożenia, jakie są zagrożenia związane z tą decyzją, czy mogę je łatwo wyeliminować lub się zabezpieczyć? Są takie decyzje trudne, które trzeba podjąć i które czujemy, że przybliżą nas do naszego celu, ale one wiążą się z pewnym ryzykiem i warto na tym ostatnim etapie podejmowania tej decyzji, kiedy przebrnęliśmy przez te gęste sito tych pytań i jesteśmy już na ostatniej prostej, żeby powiedzieć tak tej decyzji warto sobie wtedy odpowiedzieć na pytanie, co ja mogę zrobić, żeby przed tymi zagrożeniami jak najbardziej się uchronić? W stu procentach nigdy się nie uchronimy, ale też nikt tego nie oczekuje. Ważne żebyśmy się zabezpieczyli chociażby w pięćdziesięciu procentach przed tymi zagrożeniami. Ja przed tymi zagrożeniami musiałam się zabezpieczyć w momencie, kiedy decydowałam się na ograniczenie ilości w moim zespole, ograniczenie projektów, a jednocześnie chciałam podnieść jakość moich projektów i kompetencje nowo budowanego zespołu to wiedziałam, że wtedy muszę zrobić bardzo silną rekrutację, bardzo dobrą rekrutację, żeby wyłuskać wśród osób, które do mnie się zgłosiły w sprawie pracy te, które będą najlepiej współpracowały, czy które będą najlepiej wpisywały się w ten nowy obraz mojej pracowni projektowej, który mam właśnie w głowie. Więc to było takie moje zabezpieczenie przed zagrożeniem wynikającym z tego, że zatrudnię osobę, której dobrze nie zweryfikowałam, minie na przykład tam, nie wiem, miesiąc, dwa, trzy miesiące, pół roku i okaże się, że kompletnie do siebie nie pasujemy.
Więc taka wydłużona w czasie i dosyć trudna rekrutacja spowodowała, że udało mi się pozyskać osoby, które świetnie komponują się z moją wizją prowadzenia własnego biznesu i dają mi te wartości i spełniają te moje oczekiwania i potrzeby, które sobie właśnie wyznaczyłam. No i też takie sytuacje mogą być na waszej drodze, czyli w podejmowaniu przez was decyzji i warto wtedy zastanowić się, w jaki sposób ja mogę się zabezpieczyć albo co mogę teraz już zrobić, żeby później to zagrożenie, które jest potencjalnie na horyzoncie było jak najmniejsze albo całkowicie je wykluczyć. I jak sobie tak przebrniemy właśnie przez te pytania, można sobie oczywiście je układać dowolnie, to mogą być te, które ja zaproponowałam, ale mogą być zupełnie inne, ważne, żeby były w zgodzie właśnie z tymi waszymi wartościami, to jak każdą taką dużą decyzję przerzucicie sobie właśnie przez sito tych pytań to jest bardzo duża szansa na to, że będziecie podejmować dobre decyzje. Decyzje, które będą sprzyjały waszym wartościom, które będą przybliżały was do celu i nie będą rozpraszały was na boki nawet wtedy, kiedy na horyzoncie pojawią się ciekawe oferty czy ciekawe propozycje. Mam nadzieję, że w trakcie tego podcastu udało mi się odpowiedzieć na pytanie, czym jest sukces w prowadzeniu własnej pracowni projektowej, jak go definiować, a przede wszystkim jak go osiągnąć. Daj proszę znać czy to co mówiłam, te rady jakich udzielałam, czy te wskazówki, którymi tutaj się dzieliłam rezonują z tobą, są dla ciebie przydatne, czy czujesz, że to jest właśnie ta droga, którą też chcesz podążać i to są te cele, które też masz na swojej liście, a może to co mówiłam zmotywowało cię do tego, żeby właśnie zacząć te cele sobie wyznaczać i na nowo je definiować. Jestem bardzo ciekawa i czekam na wasze komentarze pod tym filmem albo pod tym nagraniem w zależności od tego czy oglądacie mnie na YouTube czy słuchacie w aplikacji mobilnej.
Zachęcam również do tego, żeby odwiedzić stronę www.architektpro.pl, na której jeszcze szerzej dzielę się swoją wiedzą na temat projektowania, na której znajdziecie również sklep dla architektów, gdzie można wyposażyć swoje biuro projektowe w bardzo przydatne narzędzie do pracy projektowej. Widzimy się za 2 tygodnie w kolejnym odcinku podcastu “Archigadki Rozmowy o wnętrzach”.
Trzymajcie się.